Odniosłam wrażenie że film ukazuje dzielnych Amerykanów ginący za pokój na Ziemi i za wolność Amerykanów.

Prawda jest bardziej ponura, otóż Amerykanie giną nie za ojczyznę tylko w imię jakichś politykierów zasrańców w rządzie. Pytanie jest takie : Czy wszyscy żołnierze amerykańscy powinni się zbuntować i nie iść na wojnę? To nie jest takie proste bo amerykańscy GI Joe to wyszkolona armia zawodowa a więc nie mają nic do gadania i muszą iść na wojnę i koniec. Jednakże, gdyby doszło do buntu zbiorowego wojska to mogłoby się to zupełnie inaczej potoczyć w każdym razie bez rozlewu krwi i bez ofiar. A tak Amerykanie poszli jak te baranki na rzeź w imię niczego.

Osobiście nie jest mi żal Amerykanów bo za dużo zła zrobili na świecie. Ogólnie Amerykanie wpieprzają się wszędzie gdzie tylko się da i mącą a jak wiadomo zgodnie z przysłowiem "Kto sieje wiatr ten zbiera burzę" a to się kiedyś zemści na Amerykanach.

Film ukazuje afgańskich chłopów którzy nie lubią Talibów, no więc nie wiem ile w tym prawdy ale jedno wiem na pewno : Wiem że nie należy się opierać na historii przedstawionej przez Amerykanów bo oni przeinaczają fakty i naginają je do własnych potrzeb żeby sterować nowymi pokoleniami. Polityka to brudna sprawa.