nie rozumiem tylko idei spoilerowania przez samych twórców. Na cholerę było w ogóle dawać mu tytuł "Lone survivor"? I po co w drugiej scenie filmu pokazywać jak ratują życie jednego z SEALSów, a potem reszta akcji to "3 days earlier"? Przecież gdyby nie to, przez większość filmu widz nie wiedziałby kto zginie, a kto przeżyje. Zero elementu suspensu i przez to przez cały film wiadomo co się zdarzy, przez co z czasem zaczyna być nudno.

Poza tym to ich spadanie ze skał. No ludzie, bądźmy szczerzy, ale nikt, nawet superheros SEALS nie mógłby chodzić o własnych nogach po takich upadkach. A nasi bohaterowie nie dość, że z kilkoma ranami postrzałowymi, to wstawali bez żadnych złamań i wesoło hasali sobie między skałami. Na szczęście oprócz tego mankamentu realizm został zachowany, jednak nie wypełnia to w żadnej mierze fabularnych niedostatków.