Film stara się pokazać męczeństwo amerykańskiego żołnierza, co jest całkowicie chybione. Więcej amerykańskich żołnierzy umiera popełniając samobójstwo dręczonych wyrzutami sumienia po ludobójstwie jakiego dokonują na misjach "pokojowych", niż od wrogich strzałów. Amerykanie są obecnie najbardziej brutalnym najeźdźcą świata, a pozują na takich strasznie pokrzywdzonych!
Fabuła filmu leży na całości. Głupota "bohaterów" powala w scenie puszczeni zakładników (jakby nie mogli ich poprowadzić jakiś czas ze sobą). Akcja niby dzieje się obecnie, a jednak technika pokazana jest z przed 20 lat. Jakim cudem obecnie telefon satelitarny miałby nie mieć zasięgu na szczycie wysokiej góry w idealną pogodę?!? Dlaczego nie wysłali dronów do akcji? Co za kretyni planowali misję? Po co wysyłać na pewną śmierć kilkudziesięciu ludzi by ratować jednego prawdopodobnie i tak już martwego? No i w zakończeniu reżyser przechodzi sam siebie. Jakiś Afgańczyk ratuje amerykańskiego żołnierza po to by potem wybito jego wioskę w pień przez talibów i nalot amerykański na spółkę! A co ma w zamian? Słowo "dziękuję" od żołnierza. Słów brak by opisać skalę niedorzeczności!
'' Amerykanie są obecnie najbardziej brutalnym najeźdźcą świata, a pozują na takich strasznie pokrzywdzonych! ''
Zmień psychiatrę, albo jedź do "ZSRR" lub krajów arabskich. Tam poczujesz się jak wśród swoich.
'' Dlaczego nie wysłali dronów do akcji?''
Akcja dzieje się 9 lat temu.
''Po co wysyłać na pewną śmierć kilkudziesięciu ludzi by ratować jednego prawdopodobnie i tak już martwego?''
Ktoś tu nieuważnie oglądał film... Przecież jak wzywał pomoc to żyli, przynajmniej 3, a może nawet jeszcze 4.
'' Jakiś Afgańczyk ratuje amerykańskiego żołnierza po to by potem wybito jego wioskę w pień przez talibów i nalot amerykański na spółkę''
Bo film dzieje się na faktach? Ten Afgańczyk naprawdę uratował głównego bohater.
Pod koniec filmu masz wyjaśnione w tekście epilogowym, dlaczego to zrobił.
Są do dziś przyjaciółmi. Tu ich wspólne zdjęcie z USA:
http://www.historyvshollywood.com/reelfaces/lonesurvivor/gnltr.jpg
"Zmień psychiatrę, albo jedź do "ZSRR" lub krajów arabskich. Tam poczujesz się jak wśród swoich."
Nie twierdzę, że ZSRR było lepsze. Twierdzę, że każde mocarstwo, które nie musi się nikogo bać dopuszcza się takich samych zbrodni na ludzkości.
"Akcja dzieje się 9 lat temu."
Ok jeśli tak to dronów nie mogło być, co nie podważa innych argumentów. Telefony satelitarne istnieją od coś około 30 lat i przez ten czas technologia była mocno udoskonalona, więc twierdzenie, że nie ma zasięgu jest debilnie głupie. Podobnie głupie jest, że rozmowa jest otwartym kanałem, czyli nieszyfrowana.
Od czasów wojny w Wietnamie wiadomo, że helikopter transportowy wysłany w strefę walk to pewna śmierć. Jaki więc sens ma taka akcja "ratunkowa"?
"Bo film dzieje się na faktach?"
Fakty nie są nam znane w tej kwestii, bo oficjalne źródła to źródła pełne propagandy. Takie zdjęcie każdy może sobie zrobić. Nawet jeśli fakty by były jak twierdzisz, to świadczy to dobrze o filmie, jako wiernym odtwórcy, ale nadal historia jest głupia i jej uczestnicy byli głupi.
I kolejny znawca zakłada temat , starając się dowieść swoją wyższość nad kimś , kogo nawet nie znał. I popisuję się tą żelazną logiką besserwissera. Tylko , że w każdym zdaniu pokazuje , że tematu nawet nie próbował zgłębić przed wypowiedzeniem swojej opinii.
Nie ma w filmie żadnego męczeństwa , nie wiem czy znasz znaczenie tego słowa.
Jak kolega KLAs.. przyłączam się do zwrócenia Twojej uwagi czego dopuszczało się wojsko radzieckie w Afganie , czy Gruzji .
Jakim cudem telefon satelitarny może nie mieć zasięgu ? To żaden cud , tylko złośliwość rzeczy martwych oraz prawa fizyki.
Tak przychylam się do opini , nad każdym żołnierzem jeden dron i jeden Anioł Stróż . Nawet kolega nie pomyślał , że to niewykonalne . Oraz , że jeśli taliban zobaczy drona wzbudzi to u nich alert. W zależności od klasy i możliwości UAV -y mają różne pułapy z których operują.
Resztę to już KLAs wypunktował. Czołem.
"No i w zakończeniu reżyser przechodzi sam siebie. Jakiś Afgańczyk ratuje amerykańskiego żołnierza po to by potem wybito jego wioskę w pień przez talibów i nalot amerykański na spółkę! A co ma w zamian? Słowo "dziękuję" od żołnierza. Słów brak by opisać skalę niedorzeczności!"
Ale rozumiesz, że film oparty jest na faktach? I to autentycznych ;)
Nie faktach, tylko "faktach". Nie wiemy jak było, nie było nas tam. Zgaduje, że jedynym źródłem danych w tej kwestii jest zeznanie amerykańskich żołnierzy, więc jest stronnicze.
Jeśli nawet prawdziwa historia miała by racjonalne uzasadnienie to nie zostało ono przedstawione w filmie, co powoduje niedorzeczność przedstawionej sytuacji.
Tak, stronnicze - stronniczo uratowali go Afgańczycy, stronniczo się pokładli i poumierali pozostali trzej, stronniczo został zestrzelony śmigłowiec...
Są dokumenty. Rozkaz wydany żołnierzom zawiera m.in. czas i miejsce , cel zadania, żołnierzy uczestniczących i nadzorujących , środki użyte i przeznaczone do użycia , zasady i przewidywane warianty akcji itd. O samym momencie kontaktu z pasterzami i talibanem może opowiedzieć tylko Luttrell , możesz sobie twierdzić , że było inaczej niż mówi. Ciekawe czy jemu byś tak twarzą w twarz zarzucił kłamstwo ?
Twierdzenie , że technologia elektroniczna , satelitarna jest niezawodna jest głupie. Kilka dni temu zaginął wielki samolot , i okazało się , że nikt nic nie wie lub nie chce powiedzieć. Łażę po górach hobbystycznie , GPS nieraz mi zwariował . W wojsku byłem , łączność zawodziła kilka razy. Ważne w jakim momencie zawodzi , jak masz pecha to może się skończyć jak w Ocalonym.
''Po co wysyłać na pewną śmierć kilkudziesięciu ludzi by ratować jednego prawdopodobnie i tak już martwego?''
moze obejrzyj "Szeregowiec Ryan" a zrozumiesz jak wazne jest zycie jednego z naszych ludzi :)