Dlaczego nie wierzę w tę historię?
Dlaczego nie przekonują mnie ci cywile chcący ratować amerykanów?
Następna hollywoodzka propaganda tym razem udająca coś innego.
Film udawania tylko, że wojna to jest gówno. Ale to my wszyscy już o tym wiemy.
Cały czas czekam na film, w którym zobaczę dlaczego wojna wciąż trwa i czego dotyczy.
Rzeczywistość ma tę przewagę nad fikcją, że nie musi być wiarygodna. Może mi nie uwierzysz, ale film jest oparty na faktach autentycznych.
O gustach już chyba powiedziano wszystko co można było powiedzieć, więc nie komentuję ;)
Jeszcze nie obejrzałem, ale z tego co mi wiadomo film miał powstać jak ekranizacja książki "Przetrwałem Afganistan", której współautorem jest właśnie owy "ocalały". Popraw mnie jeśli się mylę.
ciekawe pojęcie rzeczywistości, która nie musi być wiarygodna??!? no i faktów autentycznych... dobra rada na przyszłość, przeczytaj komentarz 10 razy zanim go dodasz, unikniesz zbędnych kompromitacji
Natalio niestety Ty też kompromitacji nie uniknęłaś. Rozumienie czytanego tekstu to bardzo przydatna rzecz, a to co napisał coldchaos jest jak najbardziej trafne. Otóż chodzi w tym stwierdzeniu, że rzeczywistość (jak sama nazwa wskazuje) to coś co miało miejsce, coś co zaistniało, więc to czy takie zdarzenie jest dla kogoś logiczne czy zgodne z ogólnie przyjętymi(narzuconymi) normami nie ma tutaj najmniejszego znaczenia, innymi słowy jak to napisał coldchaos- nie musi być wiarygodne. W tym jest 100% racji i nie ma czego tutaj kwestionować.
Jeżeli czekasz na demaskatorski film, to jeżeli chodzi o demaskowanie amerykańskich ciemnych interesów, to takiego zapewne się nie doczekasz. Ale wojna jest rzeczywistością złożoną, w która uwikłane są setki tysięcy ludzi, a nie kilkudziesięciu, oraz wiele setek tysięcy motywów i intencji a nie jeden. Dlatego ten film dostarcza częściową odpowiedź, dlaczego wojny trwają i czego dotyczą. Intencje pojedynczych ludzi są równie realne jak intencje polityków. Wojna w Afganistanie to była, między innymi, wojna z Talibami, religijnymi najeźdźcami przeciwko talibskiemu zniewoleniu Afgańczyków. Była to też wojna Amerykanów, walczących w amerykańskiej wojnie. O tym jest mowa w tym filmie. A o innych celach, którym również, może bardziej, może nie, ta wojna służyła. O tym nie ma mowy. A z Twojej wypowiedzi wydaje się wynikać, że tylko to się liczy, skoro żadnej odpowiedzi na swoje pytanie w filmie nie dostrzegłeś. Czy nie jest tak dlatego, ze lekceważysz znaczenie jednostek? Ich motywacje? Przecież były one wprost wymienione na początku filmu. Nie tylko na początku oczywiście.
Tak bardzo nie chcesz się dać propagandzie, że już nie myślisz, nie poznajesz, ale do oglądania filmu podchodzisz z taką aprioryczną interpretacją, że nie zobaczysz niczego, co nie przejdzie przez sito Twojego nastawienia. Otwórz się, niech Twój umysł będzie umysłem początkującego, Stary Wyjadaczu i Znawco Propagandowych Chwytów.
Zabrakło mi jednego i najważniejszego pytania, które chłopaki na pewno powtarzali sobie głośno gdy było gorąco i gdy śmierć zaglądała im w oczy: Co ja tu k...a robię?
Motywacje chłopaków były jasne, oficjalnie walka za swój kraj w obronie demokratycznego stylu życia, prywatnie dla zarobku.
Szkoda, że nie skonfrontowano tego z motywacją wroga tak jak np w Kapitanie Philipsie.
Sorrki ale mój umysł jest już zbyt stary by otwierać się bezkrytycznie na propagandę jak początkujący, uczący się życia dzieciak.
"Trudno powiedzieć cokolwiek na temat scenariusza, który jest dość wierną kopią książki Marcusa Luttrella. "Lone Survivor" niemalże w całości koncentruje się na przedstawieniu tajnej operacji "Red Wings", której celem było rozpoznanie miejscowego lidera talibów, Ahmada Shaha, określenie sił, jakimi dysponował i bezustanna obserwacja jego kolejnych poczynań."
To powyżej to z recenzji barteza, odpowiedź na Twoją wyznaną niewiarę w realność opisanej historii. Co do ostatniego odpowiem tak: prawda nie może być propagandą (choć propaganda może wykorzystywać prawdę, manipulować nią). Deklarujesz, że tak jest, ja deklaruje, że nie - mamy impas. Powinno to zrodzić refleksję, czy zrodzi?
To, że czegoś zabrakło, (o ile zabrakło) nie dyskwalifikuje tego, co było. Ani tym bardziej to, że zabrakło czegoś, czego Ty brak czujesz. To z tego powodu, że Twoje poczucie braku nie jest normą dla twórców. Nie wiem co pomyślisz o poprzednim zdaniu, ale zachęcam do poświęcenia mu chwili. Jeżeli zgodzisz, się, że Twoje oczekiwanie są jedynie subiektywnie ważne, to może zgodzisz się i na to co logicznie z tego wynika, że nie są ważne obiektywnie. Nie chcę przez to powiedzieć, że są nieważne, a jedynie, że obiektywnie rzecz biorąc, są jedynie relatywnie ważne.
Masz coś ważnego do powiedzenia, ale tak to wyolbrzymiasz, że widzisz już tylko fragment ważny dla Ciebie. On jest ważny, ale jest tylko fragmentem i jego brak, będący (lub nie - jak uważam), nie dyskwalifikuje filmu a zwłaszcza - nie sprowadza go do "Następnej hollywoodzkiej propagandy [ tym razem udającej coś innego.] "
Natomiast co do zdania - wyznania "Sorrki ale mój umysł jest już zbyt stary by otwierać się bezkrytycznie na propagandę jak początkujący, uczący się życia dzieciak." to domyślam się, że nie na serio, że to ironia. Ale jeżeli nie ironia, to bym się tym nie chwalił publicznie. Pozwól, że lekko ironicznie, a trochę na poważnie podzielę się swoją nadzieją, że jest jeszcze dla Ciebie szansa, aby odnaleźć w sobie dziecko i umysł początkującego. A jeżeli nie, to współczuje, bo zamknąć się umysłowo na pewnym etapie rozumienia, to tak jakby - przestać żyć.
No chyba, żeś osiągnął nieomylną pełnię poznania. Tak jak bogowie, którzy nie filozofują, bo wiedzą. :D Krotko i węzłowato - otwartość myślowa prześwietla ew. propagandę sięgając do tego co wartościowe, nie zamykając się na to z góry.
Pozdrowienia od Platona i Suzukiego ;p
Nie wiem czy wiesz na czym polega ZAWÓD żołnierza?
Ten film jest tak dobry wlasnie dlatego ,ze nie ma w nim filozofowania. Nie ma bohaterów umierających kilka minut ,wykladajacych swoje przemyślenia ,koncepcje i filozofie. Autorzy dali nam aż nadto do zrozumienia ,ze to film o żołnierzach a nie polityce ,czy wojnie ,scenami gdzie wlasnie bohaterowie rozmawiaja chwile dluzej i rozmowa jest im brutalnie przerywana.
Nie trawie filmów amerykanskich ,ale ten byl tak malo amerykański ,ze aż dziw bierze. A przy tym nakręcony z patriotycznych pobudek.
Jest niepoprawny politycznie bo nie bylo krytyki wojny ,radykałowie muzułmańscy są źli ,nie ma żadnego murzyna etc.
Chcialbym takie filmy o Polakach. O Gromie np.
"Co ja tu k...a robię?" Chyba nie wiesz czym się kierują ludzie wstępujący do tego typu jednostek.
Pit, łosiu. Pomijając bitwę o wioskę tych, co chowali Marcusa, znakomita większość filmu to dość wierna rekonstrukcja tego, co wydarzyło się tam naprawdę. Jak się zamierza coś krytykować, to warto chociaż wiedzieć CO w istocie się krytykuje.
Nie wierzysz? Wklep w google'a "Hollywood vs History" nim po raz kolejny zaczniesz opowiadać banialuki.
Chciałbym, by na takim poziomie nakręcono film o Westerplatte.
Zacytuję Pana Mariusza Max Kolonko
"Trudno oczekiwać, by amerykanie kręcili film za swoje pieniądze, który pokazuje martyrologię innych żołnierzy niż amerykańscy".
Gdyby u nas potrafili zrobić dobry film, a nie kiczowate "komedie", albo wplątywanie na siłę miłości, to również moglibyśmy zobaczyć ciekawe widowisko.
Poczytaj trochę o Pasztunwali to zrozumiesz, dlaczego cywile pomogli Amerykanom.
Mnie to dziwi dlaczego film fabularny traktujesz jako dokumentalny i doszukujesz się w nim przekłamania czy propagandy. To nie jest nawet dokument fabularyzowany tylko zwykły film, stworzony dla rozrywki, a nie produkcja, z której dzieci będą się uczyć historii. Jeśli film daje przyjemność z oglądania i sprawnie pochłania czas to jest filmem dobrym, więc nawet gdyby pokazali samego prezydenta USA strzelającego do Bin Ladena, a w drugim ręku trzymającego amerykańską flagę trzepocącą na wietrze to nie powinno Cię w ogóle obchodzić. Nawet to że film jest na faktach do niczego nie obliguje, równie dobrze cały bieg wydarzeń mógł zostać wymyślony, a faktem mogło być tylko to, że taka jednostka brała udział w podobnej misji. Śmieszą mnie ludzie, którzy doszukują się propagandy na siłę, szczególnie w tego typu filmach. Mam nadzieję, że w filmie "Grawitacja" też znalazłeś coś propagandowego, bo przecież przez cały film nie było widać żadnych istot poza ziemskich, więc pewnie amerykański rząd tym filmem próbuje nam wmówić, że kosmici nie istnieją.
Najgorsze jest to, że pewnie sam film Ci się podobał, ale zasiadłeś do niego z nastawieniem " amerykański film wojenny to pewnie propagandowy" i potem przez cały seans tej propagandy szukałeś zamiast skupić się na treści filmu, a gdy już znalazłeś na siłę coś co Ci pod tym względem nie przypasowało to dałeś tak niską ocenę krzycząc dumnie "propaganda!" nawet nie argumentując tego w żaden sensowny sposób.
Więcej dystansu ludzie i zajmijcie się lepiej pożytecznymi rzeczami.