Zapowiadało się naprawdę całkiem słuszne kino, ale niestety tylko na początku.... Film można było 
przedstawi zupełnie inaczej- mocniej, bardziej realnie. A tu jak zwykle zafundowano nam wzniosłą, 
patetyczną gadkę przeplataną wybuchami i słowami typu "bracie, jaki ja jestem cholerni dumny, z 
tego powodu, że walczysz u mego boku, który już sam w sobie jest bokiem męskim, walecznym, jak 
ogień, jak ziemia, jak wiatr";))) Mark Walhberg to tez słaby punkt filmu. A szkoda. Historia SEALsów 
jest mega ciekawa!!
Zgadzam się w 100%. Słabo dobrani aktorzy w stylu Kirscha, a i sam oddział w ogóle nie przypomina Navy Seals. Patos Amerykański jak zwykle... Film bardzo przypomina mi "Helikopter w Ogniu", Oba filmy łączą realistyczne ujęcia i efekty specjalne, lecz zachowania żołnierzy, dialogi i reżyseria scen bez efektów specjalnych jest typowym amerykańskim jak to ująłeś "american dream". Niestety tak kolorowo w prawdziwym życiu nie ma. 
 
Dlatego Lone Survivor zaliczam do kanonu filmów propagandowych o amerykańskiej armii.