"Afganistan, 28 czerwca 2005 roku, czterech członków SEAL Team 10 otrzymuje zadanie zabicia lidera Talibów. Niespodziewanie sami zostają otoczeni przez wroga i zaatakowani."
W wrogim kraju chcą zabić wroga, a tu NIESPODZIEWANIE on atakuje ich, jakież to... niespodziewane :D zapewne film ma niespodziewaną fabuę;)
fakt opis bardzo sympatyczny. Szczegolnie jego koncowa czesc informujaca, ktory z bohaterow przezyl... nie ma to jak porzadny spoiler na zachete:/;d
pzdr dla myslacych
"pzdr" dla ludzi którzy nic nie wiedzą w temacie o kim i o czym mowa... Najpierw się trzeba doinformować, później komentować...
Film oparty jest na książce "Lone survivor" (w Polsce wydana jako "Przetrwałem Afganistan"), która jest relacją jedynego żołnierza, który przeżył. A więc od samego początku wiadomo, jak to się skończy.
wyobraz sobie, ze nie wiedzialem, ze ksiazka jest "relacja jedynego zolnierza, ktory przezyl", co chyba sprawia, ze dla mnie nie jest takie oczywiste jak sie skonczy.
wg ciebie, rozumiem, nie czytajac wczesniej ksiazki i nie planujac zapoznania, koniecznie musialem poznac istotne fakty przed obejrzeniem filmu, tak?
w sumie nie taki slaby pomysl, od dzisiaj zawsze przed obejrzeniem filmu postaram sie zapoznac ze scenariuszem :)
Film na podstawie nie tyle co książki, ale opowiada o operacji Red Wings. Ogólnie z góry wiadomo kto przeżyje... Info o operacji poniżej. Kto nie zna historii i nie chce SPOILERA to niechaj nie czyta:
" Czwórka komandosów z SEAL Team 10, a właściwie z SDV Team 1 i SDV Team 2, ale przydzielonych do oddziału dziesiątego, miała wytropić i zabić jednego z talibańskich przywódców – Ahmeda Szacha (Sharmaka według „Przetrwałem Afganistan”). Sekcja prowadziła obserwację wioski, gdzie miał znajdować się cel, jednak wcześniej przypadkowo trafili na afgańskich pasterzy. Stojąc przed dylematem zabicia cywilów lub narażenia się na dekonspirację wybrali drugie rozwiązanie. Jak można się było spodziewać, wkrótce stali się obiektem ataku dysponujących ośmio-, dziesięciokrotną przewagą bojowników.
Przeciwnik dysponował nie tyko karabinami, ale też granatnikami RPG-7, a nawet moździerzem. Komandosi zostali zmuszeni do wycofania się na zbocze góry, po którym próbowali uciekać w dół. Jednocześnie łącznościowiec za pomocą nadajnika satelitarnego usiłował wezwać posiłki. Niestety połączenie stale się zrywało, ale udało mu się przekazać, że potrzebują pomocy. W czasie boju trzech SEALs zginęło, a czwarty – Marcus Luttrell – z ciężkimi ranami zdołał wymknąć się pościgowi.
Z bazy wyruszyła misja ratunkowa złożona z pozostałych na miejscu członków SEAL Team 10, z dowódcą całego Teamu na czele. Gdy zbliżali się do góry, na której toczyła się bitwa, jeden ze śmigłowców MH-47 został ostrzelany z broni małokalibrowej i granatników RPG-7. Śmigłowiec rozbił się, zabijając przebywających na pokładzie ośmiu komandosów SEALs i ośmiu żołnierzy z 160. SOAR. Talibowie się wycofali. Po trudnych poszukiwaniach znaleziono ciała trzech poległych komandosów, a Luttrell został uznany z zaginionego w akcji. Jak się okazało, został znaleziony przez przyjaznego Amerykanom afgańskiego lekarza, który zabrał go do swojej wioski i udzielił schronienia przed talibami. Kilkukrotnie zmieniał miejsce ukrycia żołnierza i opiekował się nim. Jednocześnie wysłał innego mieszkańca swojej wioski do odległej amerykańskiej bazy z informacją, gdzie jest zaginiony SEAL. Po długim czasie na ratunek przyleciał oddział Rangersów, a po powrocie Luttrella odznaczono Krzyżem Marynarki i Purpurowym Sercem. Michael Murphy – łącznościowiec – został pośmiertnie odznaczony medalem honoru, a jego imieniem nazwano jeden z niszczycieli typu Arleigh Burke."