Zawsze staram się łaskawie patrzeć na film.Nigdy go nie przekreślam jedną grubą krechą z powodu jednego powodu.I choć nie gnałam na łeb na szyję do kina, a na sali nie zapomniałam o sprawdzaniu godziny, to nie do końca jestem rozczarowana.Widzę, że kino polskie przynajmniej się nie pogarsza.Nie jestem fanką produkcji ojczystych, jestem wybredna, jednak od czasu do czasu zerkam jak się miewają.Nie jest dobrze, od lat komedie polskie robione są dla mało ambitnej publiczności, której trzeba coś pokazać palcem (mówię dokładnie o scenie ze zmianą nazwiska i konfiguracją "Pier Dolny").Dopiero, gdy wszystko jest jasne, czytelne (choć ja nadal mam zasadę, że dobrego żartu nie należy tłumaczyć), banalne, wybuchają salwy śmiechu.Właściwie kino jest dla widza, więc trafia w pewną niszę...dużą.Ale mniejsza.
Osobiście oceniam film jako 4/10, bo mimo kilku scen, które naprawdę były sympatyczne i można odetchnąć, że jednak komedia polska jeszcze może śmieszyć.Ale to za mało.To jest letni kisiel.Szkoda, że nikt go nie podgrzał...