Przeglądając internet natknąłem się na informacje o najnowszej komedii, która za jakiś czas ma wejść na ekrany kin. Rozumiem, że marzeniem każdego aktora jest wszechstronność i najbardziej boi się zaszlufladkowania, ale jest coś jeszcze takiego jak wyczucie smaku.
Dwa filmy, a właściwie trzy, które w tytule mają to samo imię: Karol. Pierwsze dwa mówią o postaci powszechnie uważanej za świętą, a ostatni mówi o fikcyjnej postaci, która moralność ma głęboko w poważaniu. Oczywiście fakt noszenia tego imienia przez Papieża Polaka nie może automatycznie powodować, że odtąd wszystkie postacie filmowe o tym imieniu muszą mieć charakter pozytywny. Z drugiej strony warto zauważyć, że kiedy pojawia się w historii albo nawet w sztuce postać wybitnie negatywna, jej imię automatycznie zostaje wyparte z użycia. Tak na przykład stało się z takimi imionami jak Adolf czy Alfons. Nie działa to jednak w drugą stronę, bowiem żyjemy w czasach, kiedy próbuje się kwestionować wszystko co święte. Stąd aż tak bardzo nie zaskakuje, że w polskiej kinematografii pojawiają się dwie postacie o tym samym imieniu, ale zabarwieniu całkowicie przeciwnym.
Natomiast dziwi już to, że odtwórcą tych ról jest jeden i ten sam aktor. Proszę mi powiedzieć, jak patrząc na aktora który gra Karola playboy’a nie mieć skojarzeń z jego wybitną (jeśli nie najwybitniejszą, a już na pewno najbardziej znaną) rolą Karola - świętego papieża? Tym bardziej, gdy od realizacji tamtego filmu minęły zaledwie 4 lata. Rozumiem chęć zmierzenia się z wyzwaniami oraz pokazania aktorskiej wszechstronności, ale jest jeszcze coś takiego, jak wyczucie smaku. I tego, moim zdaniem, panu Adamczykowi oraz producentom filmu tym razem zabrakło. Ciekaw jestem, jakby się teraz czuł p. Adamczyk, gdyby mu przyszło spojrzeć prosto w oczy Papieżowi Polakowi, który też był aktorem, ale takim, który miał też swoje zasady.
Panu Adamczykowi życzę z całego serca wielu sukcesów, bo jest dla mnie jednym z wybitniejszych współczesnych polskich aktorów. Oby mu jednak w jego pracy nie zabrakło nigdy wyczucia i smaku.
błagam wyluzuj! co z tego ze grał papieża? oczywiście nikt nie zapomni tej wspaniałej roli, ale związek imienia to naprawde głupi powód aby sobie blokował kariere. to czysty przypadek że oboje nazywaja sie karol!! jeszcze raz mówie, spokojnie! to nie ma nic do smaku ani wyczucia!