Ten film to najzwyklejsza hucpa.
I ci potwornie męczący się ze swoimi rolami Criuse, Kidman i Pollack, nie rozumiejący o co chodzi Sławnemu Reżyserowi?!! WTF?!
Obserwować ich męczarnie na ekranie, zastygłe miny, zawieszenia głosu to było dość zabawne, w sumie, doświadczenie.
2 i pół godziny głębokiej.......szmiry.
Jak nie znoszę Cruise'a i nie przepadam za Kidman, tak odmówić im kunsztu z jakim tutaj zagrali nie mogę. Czy to kwestia charakteru łączących ich wówczas relacji, nie wiem, ale kompletnie nie zgadzam się z Twoja oceną. Podziwiam Kubricka, że wyczuł między nimi jakiś ferment i doskonale to wykorzystał, a oni - może podskórnie - ale na pewno go zrozumieli, co widać na ekranie
ja się zgadzam. O ile przesłanie filmu jest fajne i dosyć intrygujące to forma jaką Kubrick częstuje widza jest po prostu niestrawna. Świetnie buduje napięcie dobrą muzyką, po czym niszczy wszystko dialogiem na 30 minut. Dla mnie film jest nudny, przydługi i strasznie sztywny. Nie rozumiem fenomenu Kubrick'a.