Film jest do bólu przewidywalny, spodziewałam się każdej sceny, łącznie z maską na poduszce obok śpiącej żony. Jestem zdziwiona, uwielbiam Kubricka, ale ten film zupełnie mi do niego nie pasuje, wieje banałem. Oczywiście - masoneria, tajny krąg, illuminati - ale mimo wszystko nuda. Jedyne, co jest w nim rzeczywiście pociągające to dobra muzyka. Niewykorzystany potencjał.
Masz dar jasnowidztwa, zapewne sceny w której Sally mówi o tym, że Domino ma HIV też się spodziewałaś.
Spodziewałam się, że ktoś odpowie w ten oto, niczego nie wnoszący, sposób. Film był dla mnie przewidywalny i nie zaskoczył mnie w ani jednym momencie, jeśli chcesz mnie przekonać, że się mylę - bardzo proszę, byle trochę bardziej konstruktywnie.
Chodzi mi jedynie o Twoje zdanie dotyczące tego, że spodziewałaś się każdej sceny dlatego napisałem w lekko ironiczny sposób. Mężczyźni myślą nieco inaczej niż kobiety i pewnie inaczej odebrałem to zdanie. Pisząc "spodziewałam się każdej sceny" dla mnie oznacza, że wiedziałaś też np. że Bill akurat przypadkiem zaraz pojedzie do zakonu illuminati. A pewnie Twoje stwierdzenie oznacza bardziej coś w stylu "nic mnie nie zaskoczyło" :)
naprawdę tak uważasz? ja miałem zupełnie odmienne odczucia, dla mnie to świetne kino, zwłaszcza od momentu gdy bohater wkracza w świat swojej wyobraźni