Od góry do dołu

Highest 2 Lowest
2025
4,6 1,4 tys. ocen
4,6 10 1 1383
4,4 9 krytyków
Od góry do dołu
powrót do forum filmu Od góry do dołu

film, którego bardzo skrzywdzono posłaniem go na canneński festiwal, okazuje się całkiem nawet spoko - to jest przy założeniu, że oderwiemy oczy od wazy i skupimy je na dwóch twarzach. jedną twarzą będzie przeszłość, drugą teraźniejszość, a wazą - gatunkowy sztafaż sensacyjnego kina porwaniowego.

spike lee będzie ramą.

samo tylko nawiązanie do twórczości wielkiego kurosawy z miejsca usposabia mnie do tego filmu przychylnie, niestety - film jest źle ustopniowany, gubi go charakter: ilustratywny, sloganowy, deklaratywny.

denzel - jako elita czarnej ameryki chwilowo odcinająca się, acz powracająca do korzeni - paraduje na granicy śmieszności, kiedy radzi się jamesa browna, jimiego hendrixa, steviego wondera i arethy franklin, co ma teraz zrobić. z nową szkołą rapu - dodajmy - której spike lee najprawdopodobniej nie znosi.

nie znosi, czyni więc z denzela uosobienie tych wartości, tradycji, na pohybel tiktokowi i algorytmom obliczeniowym, a jednocześnie zapomina:

że taki na przykład hendrix stosował przemoc wobec kobiet, że odcinał się od black power movement;

że taka na przykład aretha franklin nie była jakoś szczególnie zangażowana w wychowanie swoich dzieci (urodzonych, kiedy miała kolejno dwanaście i czternaście lat);

że taki na przykład james brown był wielokrotnie oskarżany, a nawet skazywany za pobicie swojej partnerki, że w latach osiemdziesiątych aktywnie wspierał politykę reagana, opartą na nierównościach społecznych i rasowych;

że ze steviego wondera uprzedmiatawiający kobiety texciarz sexista, biorący czynny udział w wielkich kampaniach koroporacyjnych apple'a,

i tak dalej, i tak dalej..

długo by wymieniać, albowiem co innego legenda, ikona, przekaz, a co innego słabostka tak zwana ludzka, pokusa, przywara, hedonka, kuszący atraktor cienia.

sloganowe zestawianie wartości starej, czarnej muzyki z nowoczesną, wyprodukowaną przez sztuczną inteligencję estetyką popu o tyle jest bezzasadne, że wszystkie te wiszące na ścianach denzela ikony i symbole rownież poruszały się w pewnych ramach; również były produktami, a potem beneficjentami tych samych układów, owocami strategii, wizerunkowym konstruktem marketingowym systemu.

słowem, to bezkrytyczne narzucanie doniosłości przeszłości za wszelką cenę jest po prostu wnerwiające i naiwne. to i sceny sensacyjne, których spike lee nakręcić nie umie.

jego film - zmyślnie paradujący w ciuszkach ransom movie - będzie przede wszystkim nostalgicznym pokłonem dla analogowej epoki brzmienia stainway und sons; hołdem stojącym w opozycji do współczesnej popkultury, w której dominuje muzyczka cyfrowa, cyniczna, viralowa.

po prostu wyłazi z autora jęcząca i poddziadziała pierdoła.