Ten film jest doskonałym przykładem nieskończoności ludzkiej... głupoty. Oto bowiem naukowiec odkrywa nie życie po śmierci, ale to, że po śmierci fale mózgowe opuszczają ciało. I to jest przyczyną nagłej epidemii samobójstw wśród ludzi.
Nie wiem jak trzeba by być naćpanym, by uwierzyć w taki idiotyzm. Czy jakikolwiek rozumny człek jest w stanie przyjąć, że po takiej informacji puszczonej w mass mediach nagle zapragnie uwolnić swoje fale mózgowe popełniając samobójstwo? Tylko dlatego, że jakiś naukowiec odkrył coś, czego w sumie nie jest w stanie potwierdzić i nie wie do czego to prowadzi. A ludzie, jak to ludzie, przecież nie wiedzą na ten temat nic i nie mają możliwości sprawdzenia, czy nie są to banialuki.
Przecież w naszym cudownym świecie co chwilę jesteśmy bombardowani rewelacjami "naukowymi" różnego sortu...
Tak więc założenie filmu rozkłada go na łopatki. Można by więc obejrzeć go dla efektów czy gry aktorskiej. No tak, można by, gdyby te były warte uwagi, a nie są.

Film nudny, drętwy i ogólnie bezsensowny. Można odnieść wrażenie, że zrobiony za kasę z Watykanu, by ludzie więcej dawali na odpusty, albo może zrobiony przez Iluminatów w nadziei, że jednak ileś tam osób go łyknie i przeludnienie trochę się z tego powodu zmniejszy.

Dno.