Genialne studium rodzącego się faszyzmu. Zaczyna się od błyskotliwej sceny, gdy w jakiejś zapadłej dziurze człowiek o urodzie z komiksu tłumaczy zapomnianym przez Boga i rząd prowincjuszom - kalece-inwalidzie, barmance, bezrobotnym - że kraj może być ich. Wystarczy jedna siła - Ku Klux Klan. Potem następuje błyskotliwa kariera młodego lidera, który skłania ku sobie nawet atrakcyjną prawniczkę, zdobywa kolejna funkcje organizaycjne (Wielki Smok KKK) trzęsie konwencją partii Demokratów. Ale w przekonaniu bezkarności wódz lekceważy miłość, woli gwałt i przemoc. Tak następuje akt drugi - proces sądowy, w którym młody prawnik musi podnieść rękę na nietykalnego. Umiejętne połączenie dramatu politycznego i sądowego thrillera, z jakże aktualnymi odniesieniami...