Ojciec chrzestny

The Godfather
1972
8,6 574 tys. ocen
8,6 10 1 574176
9,1 74 krytyków
Ojciec chrzestny
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny

... ale ten film nie przypadł mi do gustu. Film mnie zanudził, godzina trwała 4 godziny i odechciało mi się oglądać części drugiej. Ocena powyżej 5 za jakość jaką film ma. Film z '72 roku a jakością przypomina 13 Posterunek. Gra aktorska też na wysokim poziomie, jednakże tak jak pisałem- nie przypadł mi do gustu przez co muszę niestety zaniżyć trochę średnią.

Stomolko

Nie ma za co przepraszać. Przecież nie każdy potrafi i może docenić znakomite kino.

użytkownik usunięty
zweistein

[Walnij] się w łeb z takimi tekstami.

Przecież to prawda.

ocenił(a) film na 2
zweistein

Ale ten film jest nudny i nie każdemu musi się podobać. Pokomplikowane te sytuacje, bardzo sztuczne, aktorów na których można popatrzeć brak... Brando może i był dobry, ale fizycznie jakoś nie bardzo... Nie mówiąc o tym drugim.

espania44

Oceniłaś na 1
"Pożegnanie z Afryką" 7 Oscarów,
"Angielski pacjent" 9 Oscarów
"Pianista" 3 Oscary,
"Ptaki" Złoty Glob,
"Skazani na Shawshank" bez Oscara, ale nr 1 w rankingu Filmwebu
Oceniłaś na 2
"Ojciec chrzestny" 3 Oscary, 5 Złotych Globów,
"Bękarty wojny" Oscar i Złoty Glob,
"Zielona milę" bez Oscara, ale nr 4 w rankingu Filmwebu

Film, czyli przysłowiowa sztuka X muzy, ma taką sama klasykę jak malarstwo, rzeźba, teatr, poezja czy muzyka. Gdybyś napisała, że dzieła Rembrandta, Rodina, Shakespeare'a, Mickiewicza czy Mozarta zasługują na oceny 1/10 czy 2/10, to wzbudziłoby to politowanie.

ocenił(a) film na 2
bazant57

I co z tego? Ja się wypowiadam o tym filmie, a nie o wszystich innych

espania44

"Pokomplikowane te sytuacje, bardzo sztuczne, aktorów na których można popatrzeć brak... Brando może i był dobry, ale fizycznie jakoś nie bardzo... Nie mówiąc o tym drugim."
" Ja się wypowiadam o tym filmie, a nie o wszystich innych"

Skoro interesuje Ciebie głównie patrzenie na aktorów, to faktycznie skomplikowana fabuła jest tylko przeszkodą. Co do tego, że Brando "fizycznie jakoś nie bardzo..", to aż dreszcz przechodzi. Przecież on był bożyszczem Twoich babć. A "ten drugi", to zapewne Al Pacino. Faktycznie trudno go rozpoznać, a już zapamiętać nazwisko - męka.

ocenił(a) film na 9
espania44

aktorów na ktorych nie można patrzeć ... no tak jak sie oglada tylko zmierzch i patrzy na takich niedorozwojów jak patinson czy taylor to trudno docenić grę takich mistrzów jak Pacino, Brando,Duvall

użytkownik usunięty
bazant57

Sam zablokowałeś możliwość oglądania swoich głosów, cwaniaczku.

ocenił(a) film na 8
bazant57

Jesli ktos Oscary uwaza za wyznacznik jakosci to moge podejrzewac, ze mam do czynienia z osoba interesujaca sie kinem chyba maksymalnie od roku...

espania44

Oczywiście, jeśli ktoś nie rozumie, na czym polega świetne kino - i kompletnie nie czuje go - może coś podobnego twierdzić.

ocenił(a) film na 9
espania44

ja sie naprawde nie dziwię bo ty jesteś głupim pokemonem nie rozumiejący życiowego kina . zmierzch na 10 oceniłas a filmy z przesłaniem na słabe oceny . Nie wnikam w to

ocenił(a) film na 8
AntoniWieniawa

Ten film jest na tak wysokim miejscu, prawdopodobnie dlatego, ze dawniej zrobil on wieksza furore niz dzisiejsze filmy robia obecnie i ludzie zyja ta przeszloscia.;)

ocenił(a) film na 2
AntoniWieniawa

A co, pokemony Cię skrzywdziły? Nawet obelgi wymyślić nie umie. W jakim sensie to-to niby jest życiowe? Jesteś członkiem mafii?

espania44

No dobrze, powiedzmy, że film Ci się nie podobał. Ale ja nadal nei rozumiem, jak można ocenić Pianistę na 1/2? I resztę tych filmów też... W filmie nie masz "mieć na co popatrzeć". Jeżeli już chcesz coś podziwiać to podziwiaj grę aktorską. Rozumiem, że film może nie trafiać w Twój gust, ale jak dla mnie to, że akurat czepiasz się, że jest nieżyciowy jest totalnym kretynizmem. Wezmę jednak z Ciebie przykład: "W jakim sensie niby zmierzch jest życiowy? Jesteś wampirem?"
A najlepszych filmów kina chyba nie zrozumiałaś ani trochę...

ocenił(a) film na 2
KeThA

Zmierzch nie jest życiowy. Jest bajkowy i to jest w nim najcudowniejsze.

użytkownik usunięty
espania44

2/10 pogratulować gustu :)

espania44

espania 44 Heh. Współczuję, jeśli ocenia się tak dobre filmy na 1. A Zmierzch, który jest tak pusty i bez sensu oceniłaś na 10. To tylko świadczy o tobie.

ocenił(a) film na 8
espania44

ZMIERZCH 10/10 XDDD

ocenił(a) film na 10
zweistein

Polać mu! Dobrze prawi!

zweistein

Oo. Kolejny niedowartościowany człowiek, który nie potrafi zrozumieć, że pojęcie "dobry film" to pojęcie względne, zależne od punktu widzenia danej jednostki.

GodWhore

Czyli jeśli np. Rembrandt czy Bernini albo Michał Anioł to w/g ciebie fatalni artyści - muszę pokornie pochylić głowę przed taką oceną? Bo to przecież "względne" czy są wielkimi artystami, średnimi czy fatalnymi? ;)

zweistein

Brawo, geniuszu.

GodWhore

Czyli potwierdzasz, że to ty decydujesz, czy Michał Anioł jest wielkim artystą? I każda twoja decyzja jest trafna? Jeśli "tak", to kto tu jest tym geniuszem? ;)

zweistein

A potrafisz odróżnić OPINIĘ od FAKTU?

GodWhore

Nikt nie neguje prawa do własnej opinii. Tylko do twierdzenia, że to indywidualny widz (ta twoja "względność opinii" jako wartość najwyższa) ustala znaczenie sztuki Michała Anioła. Bo nie ustala. Albo ja trafnie rozpoznaje - albo nie. Albo się nie myli, albo mylić się musi nie widząc wielkości tego, co jest wielkie.

zweistein

A niby co jest tego wyznacznikiem? Ty?

GodWhore

Nie, ani ja, ani ty (choć takie masz marzenie). Sztuka i artysta. Wielkie albo marne.
Widzisz wielkość Rembrandta lub nie widzisz. Proste. Bo to, że nie walorów twórczości Rembrandta, Tołstoja czy Felliniego to przecież twoja, nie ich wina.

zweistein

Jak widać czytać ze zrozumieniem też nie potrafisz. Cóż, twoje
fantazje na temat moich marzeń nie mają nic do rzeczy.
"Sztuka i artysta. Wielkie i marne" - głupie frazesy.
Ponownie: kto ustala czy coś jest wielkie, czy marne.
--
Człowieku, zrozum wreszcie, że to kwestia względna.
Dla jednych bohaterowie w filmie byli barwni, dla
drugich przerysowani. Dla jednych oryginalni,
dla drugich nierealni. Jednych będzie coś śmieszyć,
dla drugich będzie to po prostu głupie. Ktoś się wzruszy,
ktoś inny powie, że było mdłe.
Nie da się udowodnić, że dany film/rzeźba/piosenka etc była
zła/dobra, bo to tylko twoje zdanie, a nie fakt.

GodWhore

"Ponownie: kto ustala czy coś jest wielkie, czy marne."

"Nie da się udowodnić, że dany film/rzeźba/piosenka etc była
zła/dobra, bo to tylko twoje zdanie, a nie fakt."

Fakt jest stanem rzeczy, który ma miejsce. Zaś stan rzeczy może polegać na tym, że określony przedmiot ma pewną własność. Ale czy np. kolor jest cechą obiektywną, czy wymaga punktu odniesienia (choćby wzornik).
Dzieło sztuki może być zarówno oceniane przez przygotowanych zawodowo krytyków, jak i publiczność kierującą się własnymi kryteriami. O odbiorze będą decydować uwarunkowania kulturowe, kontekst historyczny lub moda. I tu pojawia się aspekt ilościowy - wiele pozytywnych opini budzi zainteresowanie dziełem i coraz więcej osób może je docenić. Jednak o wielkości sztuki zadecyduje jej nieprzemijalność. Nie trzeba udowadniać każdemu pokoleniu wielkości muzyki Bacha, a nie każdy jej chce słuchać. Tak samo jest z filmami, tylko że kino istnieje dużo krócej i takich Bachów wciąż żyjących trochę jest.

GodWhore

Nie, zupełnie nie jest względne, człowieku ;), czy Rembrandt był wielkim malarzem, czy też nie był. Natomiast, oczywiście nie każdy jest w stanie tę wielkość zobaczyć i poczuć. Więc nieprzemakalnośc na Bacha czy Rembrandta jest usterką i niedostatkiem widza i odbiorcy, nie wybitnej sztuki i wybitnych artystów.

zweistein

Bo co, bo Ty tak mowisz?

GodWhore

Co tam ja, przecież mi nie ufasz. Ale może zajrzysz do kilku dowolnych książek o sztuce, zobacz np. co o Vermeerze pisał Herbert, jak widział malarstwo van Gogha Karpiński.
Ale powiedz, może wiesz, jak wytłumaczyć niewidomego fakt istnienia kolorów? Jak "udowodnić" obojętnemu na wielką sztukę, że ona istnieje?

zweistein

A więc Twoim zdaniem Karpiński decyduje, kto jest artystą, a kto nie?

GodWhore

Nie, on tylko to trafnie rozpoznaje (ma wiedzę, smak, czucie), ty nie.

zweistein

Więc wracamy do punktu wyjścia.
Umiesz poprzeć swoje zdanie argumentem, chociaż jednym?
UZASADNIJ, dlaczego niby ja nie rozpoznaję geniuszu.
UDOWODNIJ, że ktoś jest wielki.
A jeżeli tego nie potrafisz, to nie pieprz bzdur, że tak kolokwialnie powiem.

GodWhore

Tylko co jest bzdurą - że Rembrandt jest po prostu wielkim malarzem,niezależnie od tego co sądzę ja lub ty? To ona, ta bzdura? ;)

Jak można udowodnić wielkość malarstwa Velazqueza, jeśli sama tego nie widzisz, nie rozumiesz, nie czujesz? Sztuka to nie równanie matematyczne 1+1=2. Jeśli nie dostrzegasz kunsztu malarza, głębi psychologicznego wyrazu, perfekcji tonalnej - jak mam ci "udowodnić", ze faktycznie są składowymi malarstwa Velazqueza? Jak udowodnić mrówce, że w oceanie pływają wieloryby? Jak udowodnić niewidomej, ze istnieją kolory? Ja nie wiem, ale ty mi to wyjaśnij.

zweistein

Skoro trzeba to "poczuć" to jest to tylko i wyłącznie kwestia subiektywna.
Jeden poczuje, drugi nie. To nic nie znaczy.
I, tak, cały czas mówisz, że bycie wielkim artystą to fakt. A fakt można w 100% udowodnić, a Ty tego nie potrafisz.
Twój przykład z niewidomą - nie udowodnisz jej, bo ona nie jest w stanie tych dowodów zweryfikować. Dlaczego? Bo nie widzi. Bo ma przed oczami ciemność. I to jest udowodnione, ale mi braku gustu nie zarzucisz, bo nie masz dowodu na to x.x
To tak jakbyś na równi stawiał datę urodzin jakiegoś sławnego gościa z najlepszym zespołem muzycznym. Jedno jest faktem, drugie nie.

GodWhore

Zawsze subiektywnie czujesz. Lub nie czujesz. Ale z tego subiektywizmu zupełnie nie wynika, ze jesli nie czujesz Rembrandta to jest on marnym malarzem. Bo przecież nie jest. Podobnie Beethoven, Tołstoj, Schulz, Bernini czy Marquez. Więc sobie tam indywidualnie ktoś może twierdzić co mu się żywnie podoba o słabości ich sztuki, ale co z tego? Nic, poza upublicznieniem nędzy swego smaku, widzenia, rozumienia, czucia. Naprawdę postawisz na szali Tołstoja i siebie a potem powiesz - wygrałam, stary dziadu, widzę i rozumiem więcej i lepiej niż ty?

Nie da się udowodnić, bo to nie równanie matematyczne.ale jeśli masz serce i mózg - zrozumiesz i poczujesz. Tyle. Ale jeśli nie masz, to przecież żadne argumenty cię nie przekonają, bo po prostu ich nie zrozumiesz. Zrozumiesz maestrię barwną Tycjana? Albo walory kompozycji i ikonografii włoskich manierystów? To o czym rozmawiamy, o mistrzach, czy o twojej niemożności zrozumienia, na czym polega ich maestria?
Czy nie mogę ci zarzucić braku gustu? Oczywiście, ze mógłbym, musiałbym tylko wiedzieć, co czytasz, co oglądasz, co cenisz, czego nie lubisz. To równie proste jak stwierdzenie, ze niewidoma nie widzi.

zweistein

Zgadzam się z użytkownikiem zweistein!

Szkoda tylko, nie potrafisz poczuć i zrozumieć geniuszu Boa kontra Pyton / Rambo: Pierwsza Krew.

Cytujac:
"To o czym rozmawiamy, o mistrzach, czy o twojej niemożności zrozumienia, na czym polega ich maestria?"

Whoever_2

No, nie potrafię, bo Boa nie jest genialny,. To dlatego, wiesz? Ale może znasz kogoś, kto wielbi i na dodatek ma łeb na karku, który potwierdziłby, że wielbi niebezpodstawnie?

zweistein

Oczywiście! Z tych samych powodów dla których Ty wielbisz film "Ojciec Chrzestny".

Nie da się tego potwierdzić, to trzeba zrozumieć i poczuć.
Ktoś albo to potrafi, albo nie.

Whoever_2

Aha - Boa JEST GENIALNY. Nie to co "Ojciec Chrzestny"...

Whoever_2

Tak, wszystko (upraszczając) jest kwestią smaku. Albo braku tego smaku.
Wiec jeden "wielbi" Berniniego czy Felliniego, inny Boa, skoro na więcej go nie stać.
Ale "potwierdzić" da się. W kontekście wiedzy, doświadczenia filmowego. Tylko trzeba się znać. Jak na wszystkim.

zweistein

Dokładnie, jeden "wielbi" genialnego Boe, a inny przeciwnie - słabego "Ojca chrzestnego" - na więcej go nie stać.

No, ale trzeba się znać, by pewne rzeczy w filmie zauważać. Jak na wszystkim.
Wszystko jest kwestią smaku, albo braku tego smaku!

Whoever_2

Pięknie prawisz, papużko. A coś poza papugowaniem i uprawiniem błazenady?

zweistein

Hej, hej! Spokojnie, skąd te bezpodstawne oskarżenia?
Po prostu używam podobnych argumentów, co w tym złego?
Łatwiej będzie nam się zrozumieć, gdy ustandaryzujemy nasz tok myślenia.

Whoever_2

Jasne, zupełnie tak samo.
Podobnie jak wówczas, kiedy np. ktoś trąbi na zawladrogę, a zawalidroga odtrąbuje mu - identycznie. Ile w tym sensu, papużko?
Raczej niewiele, bo pierwsze trąbienie ma określony kontekst i wymowę, drugie juz nie. Nie za szybko?

zweistein

Póki co, tylko Ty uważasz, iż jest to identyczne.
Moje odpowiedzi nie są pozbawione kontekstu, podobieństwo jest celowe.

To, że dostosowywuję się do twojego toku rozumowania, wcale nie redukuje wagi moich argumentów.

Przyznam, że jest ciekawie.

Whoever_2

Ciekawie? ;) Celowe podobieństwo... Pewnie, że celowe - a niby jakie miałoby być? Sęk w tym, że nie o to chodzi, ze celowe, tylko, że ta celowość bezpłodna i bezowocna, bo oparta na biernym odbiciu pierwowzoru. Ale słyszałeś może, że oryginał i kopia osiągają diametralnie różne ceny? Nieprzypadkowo.
Z mojej perspektywy "rozmowa" z tobą przypomina przyglądanie się pracy drukarki lub wysłuchiwanie, jak papużka radośnie wywrzaskuje zasłyszane wcześniej zdania. Ale wierzę, wierzę, że dla ciebie to szczyty intelektualnej dysputy.