Ojciec chrzestny

The Godfather
1972
8,6 575 tys. ocen
8,6 10 1 574624
9,1 75 krytyków
Ojciec chrzestny
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny

Nie jest to na pewno jakiś arcymądry film z przesłaniem, bo przecież w dobrym świetle stawia przestępców i to nie kieszonkowców, ale prawdziwych morderców.

Gra aktorska - Duvall genialny, Caan podobny poziom, Brando trochę gorzej, wydawało się, jakby grał trochę od niechcenia, w tej roli De Niro wypadł lepiej. Reszta była tylko tłem, a Pacino, niby główna postać, był dość mdły.

Film był dramatem o funkcjonowaniu rodziny żywiącej się zbrodnią, ale zabrakło tu konsekwencji. Scena śmierci Sonny'ego była ta trochę "z dupy". A już finał, gdzie likwidowali wszystkich wrogów bardziej kojarzył mi się z "Mission Impossible", czy "Commando", niż resztą tego filmu.

Film został zrealizowany poprawnie, ale nie prezentuje nic, a nic nadzwyczajnego. Jedynie muzyka buduje klimat. Daleko mu do "Dawno temu w Ameryce", gdzie po prostu czuło się tą przeszłość, a muzyka była równie dobra. Nawet z "OC 2" przegrywa, gdyż wątki z De Niro biją na głowę pierwszą część.

Trochę nie chce mi się wierzyć, że tak faktycznie wyglądała mafia. W tym filmie można było odnieść wrażenie, że to wszystko fajni faceci, którym kasa spływa nie wiadomo skąd. Dopiero pod koniec mamy kilka zabójstw, ale giną przecież tylko ci "niedobrzy". Choć, jeśli ktoś nie zauważył, to prawie wszyscy byli tu źli, to przecież mafia, zbrodniarze, mordercy, alfonsi, dilerzy.

Ogólnie: dobre aktorstwo, solidna reżyseria, świetna muzyka, fabuła dość przeciętna, całość troszkę się ślimaczyła.

7/10

Jeśli chcecie obejrzeć naprawdę świetny film gangsterski, to polecam "Dawno temu w Ameryce".

ocenił(a) film na 8
Morgan_Mortimer_Graff

BRAWA DLA TEGO PANA ZA GODNĄ UWAGI KRYTYKĘ !!!!!!!!!!!!!

Bardzo dobra wypowiedź. Teraz większość ludzi, którym ten film do gustu nie przypadł obraża wszytskich na około.

Z tym, że raczej tak mafia nie wygląda się zgodzę, bo przecież pierwsza część na podstawie książki była.

Zresztą, ale tak ogólnie raczej, trochę masz rację do tego jak byli przedstawieni bohaterzy, że jakby byli usprawiedliwiani z tego co robią. No ale jeśli obejrzy się wszytskie części, obserwując uważnie transformację jaką przechodził Michael to można stwierdzić, że wszytskie te zachowania gangsterskie zostały potępione, że to do czego tak dążył Don było tak naprawdę nic nie warte, lecz każdy ma swooje zdanie.

Dla mnie film może nie na równi, ale godny "Dawno temu w Ameryce".

Morgan_Mortimer_Graff

Mam wrażenie, że nie zrozumiałeś tego filmu całkowicie. To nie jest tak naprawdę film o mafii ani o jej gloryfikowaniu. To film o rodzinie. O lojalności. O miłości. Przyjaźni. Równie dobrze mogłaby akcja toczyć się na dworze średniowiecznego króla - Vita i przekaz byłby taki sam.

Pacino naprawdę zagrał świetnie. I to nie jest tylko moje zdanie. Pokaż mi postać, która grając tak minimalistycznie i z taką subtelnością potrafiła wyrazić tyle emocji.

Wątki z De Niro w drugiej części są na podstawie powieści Puzo. Podobnie jak cała pierwsza część. Reszta drugiej części jest dobudowana przez Puzo i Coppolę.

Nie rozumiem czemu piszesz, że film jest zły ponieważ mafia mordowała ludzi, a tutaj tego nie pokazali. Film działa na zasadzie kontrastów. I w ten sposób buduje atmosferę. Przez cały film widzisz przyjemną rodzinę i się z nimi zżywasz, a na koniec w świetny sposób połączone z chrztem/bierzmowaniem sceny morderstw. Mistrzostwo świata. Pokazana druga strona rodziny. Żaden z bohaterów nie był złym człowiekiem. Tak samo jak żaden człowiek nie jest. W każdym z nas jest dobro i zło. Morderstwo z jednej strony a wyrzekanie się szatana z drugiej. O tym także jest ten film. Ale przede wszystkim o rodzinie.

Dlatego muszę się z tobą całkowicie nie zgodzić, co do oceny Ojca Chrzestnego, ale zgadzam się jeśli chodzi o Dawno temu w Ameryce.

Oba filmy 10/10

nikt

Pokazać najpierw jako miłych, a potem 'prawdziwe oblicze' to tani chwyt. Sztuką jest zrobić coś takiego, jak, np. w "Z zimną krwią", gdzie bohaterowie są od początku do końca pokazani jako przestępcy, którzy w zasadzie w swoim życiu nie zrobili nic dobrego. Ludzie, którzy kompletnie nie nadają się do życia w społeczeństwie. A mimo to właśnie oni są dla nas bardziej wartościowi niż całe społeczeństwo, to oni, mimo tego, że nie czynią dobra, że nawet nie próbują być dobrymi, prezentują prawdziwą wartość, w przeciwieństwie do systemu, który karze na śmierć. Zawsze byłem zwolennikiem kary śmierci, ale kiedy oglądałem tamten film, było zupełnie inaczej.

Mafia zaś, to banda wyrachowanych gnojów, którzy na ludzkiej krzywdzie robią interes. Ten film z kolei ukazuje nam Ojca Chrzestnego, jako dobrego wujka, który służy pomocą. I który jest sprawiedliwy.
Coś w tym stylu było w zdecydowanie słabszym i innym filmie - "Yamakasi".

Zgadzam się, że przemiana Michaela była 'fajna', ale problem w tym, że odnosiłem wrażenie, że Al Pacino po prostu przyszedł na plan i niczego nie zagrał, po prostu był. Ty nazywasz to minimalizmem, ja kiepską grą. Jeden może uważać obraz namalowany jednym kolorem za arcydzieło minimalizmu, inny za bubel. Ja należę do tych drugich.

Co do wątków z De Niro - nie ważne, na czego są podstawie, ważne, że są genialne i gdyby tylko z nich składał się "OC 2", to miałby 10/10, a tak dałem mocne 8/10.

Co do tego, że rodzina jest najważniejsza - zostało to najpierw zanegowane pod koniec pierwszej części, kiedy Michael okłamuje żonę i daje do zrozumienia, że ważniejsza jest organizacja i ludzie, z których wielu po prostu nie zna.
Dużo dobitniej zostało to pokazane w drugiej części, gdzie by pokazać, że jest szefem kazał zabić swojego zupełnie nieszkodliwego brata. Wcześniej zaś wolał wierzyć Żydkowi, niż dobremu przyjacielowi, który nigdy go nie zdradził.

ocenił(a) film na 10
Morgan_Mortimer_Graff

Tanim chwytem jest pokazanie wszystkiego w jednym kolorycie, w jeden sposób dzielenie na tych dobrych czy złych nie. Abstrahując już jaki ma to efekt wywołać ale umiejętne przedstawienie dwóch twarzy ma pokazać głębie i skomplikowanie, a subtelny obraz powoduje mieszane uczucie widza, który ma świadomość kim są przedstawione postacie ale nie może jednoznacznie ich ocenić. Powoduje to tak zwany przez niektóre osoby proces myślowy, o który czasami trudno w nowych produkcjach. W takiej konstrukcji na pewno nie chodziło o pokazywanie "prawdziwego oblicza", ponieważ ono znane było od pierwszej klatki.

A propos dobrego wujka nie ma co porównywać, oglądając ten film trzeba się wczuć w sytuacje społeczeństwa i pomyśleć o czasie w jakim przyszło żyć postacią na ekranie przedstawionym. Jak zaczynali nową drogę życia włoscy , czy irlandzcy imigranci, jaka była ich sytuacja gospodarczo-społeczna. Ojciec Chrzestny nie jest obrazem dobrego wujka rozwożącego pizze, ale pokazuje jak funkcjonowały relacje międzyludzkie i na jakich zasadach się opierały. Nie staniało tyle instytucji, ani rozwiniętego aparatu państwowego, to wszystko dopiero ma nastąpić. Społeczeństwo nie było na takim poziomie cywilizacyjnym jak teraz co niejako wymuszało powstawanie takich jednostek jak Vito. Nie można unikać kontekstu historycznego ponieważ pierwsza część, jak i kolejne wyraźnie są zakorzenione w czasie i sama historia istotnie na nie wpływa. Oglądając filmy, przynajmniej tego rodzaju nie można ignorować tak ważnego tła.

Odnośnie gry Pacino wg. mnie zagrał najlepiej jak potrafił, a z racji, że uważam go za aktora genialnego konkluzja nasuwa się sama. Na szczęście ludzie, którzy znają się lepiej na tym fachu oceniają jego role w podobny sposób. Ciebie nie będę przekonywał, są gusta i guściki.

I na koniec widać, że nie do końca rozumiesz o co w tym filmie chodzi. Rodzina tutaj to nie tylko bezpośrednie więzy krwi, rodzina to również ta "organizacja". Relacje "prawdziwej rodziny" z Tomem Hagenem pokazuje w to sposób najlepszy. A to, że akcja przybiera takie, a nie inne obroty pokazuje jakie naprawdę jest życie, w którym trzeba podejmować trudne decyzje, a czasami nie można podjąć właściwej.

Pozdrawiam
Peace

P.S Czasami nie warto, aż tak walczyć o nonkonformizm.