Ojciec chrzestny

The Godfather
1972
8,6 575 tys. ocen
8,6 10 1 574575
9,1 75 krytyków
Ojciec chrzestny
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny

Powodów dla których oglądamy filmy jest wiele.Każdy poszukuje w nich czegoś dla siebie, czegoś co ich poruszy i skłoni do jakiejkolwiek korzystnej emocji.Wydaje mi się jednak, że prawdziwe arcydzieło filmowe potrafi zostawić w nas, coś z siebie, na zawsze.Myślę,że oglądanie filmów,czytanie książek czy chodzenie do teatru pomaga w poznaniu różnych życiowych aspektów, ustosunkowaniu sie do nich,oddzieleniu tych wartościowych od nic niewartych.Dzięki temu stajemy się uświadomieni, mądrzejsi, a co za tym idzie i co jest najważniejsze-szczęśliwsi.Dążę do tego ,że pewne filmy mogą dokonywać zmian w naszej osobowości ,zmian których podświadomie potrzebujemy, aby czuć się szczęśliwszymi. Ach...trochę mnie ponosi-dobrze:)


Dla mnie filmem, który zasiał największe spustoszenie w mojej osobowości jest właśnie "Ojciec chrzestny". Bez zbędnego owijania w bawełnę już mówię dlaczego:Panie i panowie...Vito Corleone.Tak, ten pan jest tego sprawcą.Jego spokój,skromność, powściągliwość w słowach, "cicha mądrość" jest dla mnie światełkiem w tunelu w epoce chamstwa i krzykaczy.Vito pokazuje jak ważne może być przemilczenie pewnych spraw i jak korzystne jest nieuleganie prowokacjom.Nie trzeba przy tym tłumić emocji w sobie,może stać się to w miarę naturalne.Dzięki niemu można zyskać wiele na poczuciu własnej wartości i wyzbyć się nawyku udowodniania czegoś innym.Tak właśnie odbieram postać Vita Corleone, który jest dla mnie jedną z najbardziej wartościowych postaci w całej kinematografii.Nie muszę tu mówić, mam nadzieję, o roli Brando,który jest głównym twórcą takiego mojego odbioru.


Tak to właśnie filmy, moim zdaniem, pozwalają na pewne emocjonalne dojrzewanie. Mi w tym dopomógł bardzo "Ojciec chrzestny" i za to nazywam go śmiało arcydziełem.Innym przykładem na drobne zmiany w osobowości jest dla mnie kino Tarantino, które nauczyło mnie pewnego luzu życiowego i traktowania niektórych spraw z przymrużeniem oka, ale to już inna historia...:)

pozdr:)