Dla mnie uosobieniem bestii, nie czlowieka a zwierzecia ktore cofnelo sie do swoich pierwotnych instynktow, ogarnietego mania zabijania. Jest jak dziecko ktore przez cale zycie nie dostalo widelca do reki i nie umialo jesc, w przypadku Michaela byla to wladza i pistolet, jak nowobogacki, zalosny niczym nowobogacz po dojsciu do fortuny. Jest to zalosny maly czlowiek ktory nie wiem ze jest tylko czlowiekiem. Jak dla mnie prznajmniej :)
Nazwanie Michaela żałosnym to przesada. Jest to ciekawa i dramatyczna postać. Michael z początku nie chce podążać ścieżką ojca. Bohater wojenny, osoba pragnąca się ustatkować. Niestety, na skutek kilku nieprzyjemnych sytuacji zmienił swój sposób myślenia. Przyjął na siebie, to co było jego przeznaczeniem. Bycie na szczycie, bogactwo, szacunek wpłynęło na niego tak, że stał się zdolny do zabójstwa własnego brata.
Tym bardziej jest dla mnie zalosnym malym czlowieczkiem. Nie chcial podazac sciezka ojca ale mimo to podazyl, poczul smak krwi i mu zasmakowal jak nic innego wczesniej, najbardziej mnie wkurzylo to ze przyjechal jakby nigdy nic, bidula taki z wojny a jak zostal bossem to zaczal sie panoszyc jak malo kto, to byla metamorfoza o 180 stopni, wielki szef zaraz, zielonego pojecia o funkcjonowaniu jego rodziny, nigdy wczesniej zadnej stycznosci i nagle taki z niego wazniak, poustawial wszystkich po katach, nawet wlasnego brata potraktowal jak psa, dla mnie jest bydleciem w ludzkiej skorze
nie zgadzam się że nie miał pojęcia o funkcjonowaniu rodziny,wychowywał się w niej był przesiąknięty jej atmosferą,wiedział jak to działa,powiedziałabym że miał to we krwi,właśnie dlatego nie chciał mieć z tym nic wspólnego,zmieniło to postrzelenie Don Corleone i zabicie Santino,robił wszystko by ochraniać swoich bliskich,a to był jedyny sposób jaki znał,