którzy krytykują ten film pod każdym względem i dają mu 1/10 (nawet "wybitna" "Moda na sukces" ma wyższą notę). To jest uraza i brak szacunku dla tego kultowego obrazu i jego twórców. Niestety takie mamy czasy - zaprzeczenie tych czasów, które widzimy w tym filmie, kiedy każde słowo było rozsądne i dwa razy przemyślane, kiedy nie paplało się co ślina na język przyniosła, by być zauważonym przez innych. Dziś postęp techniczny ułatwia takie beznadziejne plucie na prawo i lewo bez najmniejszej motywacji. Ja nie rozumiem tego bełkotu. Arcydzieła istnieją w każdej dziedzinie sztuki - w malarstwie, w muzyce, w architekturze, literaturze i oczywiście w kinematografii. Arcydzieło to coś powszechnie znanego, kojarzonego na całym świecie. Coś czego nie da się podrobić. Arcydzieło jest wyznacznikem dla innych dzieł sztuki. I taki jest "Ojciec chrzestny". To on stworzył wizerunek mafii w powszechnej świadomości, to na nim wzorują się inne filmy gangsterskie. Kto nie słyszał chociaż raz w życiu "Tematu miłosnego" czy "Walca ojca chrzestnego"? Już samo to świadczy, że mamy do czynienia z nieprzeciętnym obrazem, bo gdyby było inaczej to pewnie mało kto byłby na forum tego filmu. Jest jeszcze wiele innych wybitnych cech "Ojca chrzestnego" ale tego nie będę już wymieniał, bo moi szanowni poprzednicy wymienili je pewnie ze sto razy na tym forum. Tak więc jeśli już ktoś znajduje w tym filmie coś negatywnego, to niech krytykuje z sensem i pewnym szacunkiem.
Filmy bardzo dobre czy wręcz wybitne mają ten "problem", że są zwyczajnie zbyt wyrafinowane dla przeciętnego prostaka, analfabety w kinie. Powiedzmy sobie szczerze, na kim zarabiają kina? Przede wszystkim na dzieciarni i prostych ludziach, dla których książka jest błe, a teatr to zbyt droga i nie dająca się zrozumieć nuda.
Ponadto problem jest też w tym, że kiedyś ceniono skromność, pokorę. Teraz im bardziej ktoś bezczelny i wyszczekany, tym lepiej. Arogancja i impertynencja dziś ludzi uskrzydla.
No i Internet jest po prostu Ziemią Obiecaną dla różnych frustratów, którzy po prostu nie mają jak się w domu wyładować i zabłysnąć, to wypisują bezmyślnie bzdury. Pisać bzdury z rozmysłem - to prowokacja. Pisać bzdury bez rozmysłu - wiadomo. :P
Ja nie mówię, że każdy powinien automatycznie wystawiać najlepszą notę temu filmowi, czy kochać dany gatunek - różne są gusta. Można też w drugą stronę - oglądać Bergmanna, ale w ramach odstresowania raczyć się "Kac Vegas". :P Należy po prostu wybierać takie tytułu, które mogą spełniać oczekiwania, Jak ktoś chce czegoś lekkiego, włączenie Bergmanna jest pomyłką.
Chodzi też o to, że rzetelny krytyk (także amator - tego przecież w szkołach uczą! Recenzje filmów się w szkołach pisze!) powinien umieć podsumować plusy i minusy filmu, a nie "gówno 1/10" albo "zaj....! 10/10". Dlatego zgadzam się z Tobą, mtszknp. Niepomiernie irytuje mnie zachowanie w stylu "chała, 1/10" i koniec refleksji oraz "mądrych przemyśleń".