Ojciec chrzestny

The Godfather
1972
8,6 575 tys. ocen
8,6 10 1 574733
9,1 75 krytyków
Ojciec chrzestny
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny

Jestem świeżo po obejrzeniu "Ojca" i muszę przyznać że film nie powalił mnie na kolana.Co nie znaczy że mam teraz zamiar pisać że to wielkie gówno,dno itd.itp. Film z całą pewnością zasługuje na miano dobrego chociażby z uwagi na muzykę czy grę aktorską.Jeśli chodzi o fabułę to jest to dobrze opowiedziana i trzymająca poziom historia mafijnej rodziny. Niestety,nic poza tym:( Stwierdzam z przykrością,że po przeczytanych wcześniej opiniach porównujących ten film do arcydzieła jestem nieco rozczarowany.Ogląda się go bardzo dobrze,historia jest wciągająca i ciekawa natomiast jako wielbiciel kina gangsterskiego stwierdzam,że przy takich tytułach jak "Człowiek z blizną", "Chłopcy z ferajny" czy "Kasyno" Ojciec chrzestny wypada po prostu blado. Nie ma w nim żadnego błysku,po seansie nie było we mnie grama emocji,żadnych przemyśleń czy rozważań. Ot, ciekawa historia, solidnie zagrana i wyreżyserowana,nie pozostająca w pamięci dłużej,niż trwają napisy końcowe. Moim zdaniem znacznie lepiej z tematyką gangsterską poradził sobie Scorsese w dwóch wymienionych prze ze mnie wcześniej tytułach czy De Palma "Człowieku z Blizną".Te filmy miały w sobie ikrę, dreszczyk emocji i to "coś" czego moim zdaniem w OC zabrakło.

ocenił(a) film na 10
Dzida_86

Nie powiem, że to najlepszy film gangsterski jaki powstał, tym bardziej, że nie miałam szczęścia obejrzeć wszystkich z tej półeczki. Niewątpliwie jest jednak jedną z jaśniejszych perełek w swoim gatunku. Pomijając nawet realizację, muzykę, aktorstwo - Ojciec Chrzestny nie jest filmem płytkim i oczywistym a jego ocena nie powinna się kończyć na prostym odczytywaniu dosłownego przesłania fabuły. Zaczynając od tego co najbardziej oczywiste - dwuznaczności. Wiele osób zarzuca temu filmowi, że jest gloryfikacją mafii i zła jako takiego. A moim zdaniem jest nie tyle gloryfikacją, co ukazaniem, ze gangsterzy też mają swoje charaktery, motywy zasady - a to co robią nie zawsze jest konsekwencją zwykłego widzimisię. Podobnie sprawa ma się z zarzutem jakby Ojciec Chrzestny był przeromantyzowany - Na dobrą sprawę jedyną postacią, która za priorytetowe wartości uważa honor i zasady jest Vito. Czy można wykluczyć, że taka osoba mogła przez jakiś czas trzymać piecze nad rodziną? Przecież pozostali Donowie, a nawet główni bohaterzy - Sonny, Fredo, Tom - Są postaciami jak najbardziej realnymi, wiarygodnymi i w żadnym stopniu nie są "przeromantyzowanyni"
I czy ten film nie zostawia po seansie żadnych refleksji? Pomimo gangsterskiej tematyki porusza tak wiele tematów, że takie stwierdzenie wydaje mi się wręcz absurdalne - Zaczynając nawet od tych najprostszych i najbardziej oczywistych - jak wartości rodzinne, honor i zasady.
Czy też poprzez postacie - Sonny'ego, który traktował kobiety przedmiotowo, zdradzał żonę, był agresywny i brutalny - a jednak nie potrafił znieść tego, że inny mężczyzna źle traktuje jego siostrę.
Michaela - Który miał swoje twarde zasady i postanowienia - i któremu nie potrzeba było wiele aby przejść na stronę od której całe życie uciekał (Jego rozmowa z Kay świetnie obrazuje błędy w jego rozumowaniu i mimowolną hipokryzję). Nie jest to oczywiście pokazane w sposób oczywisty - bo w tym filmie - na szczęście - mało co jest napisane tłustą czcionką.
Czy też Fredo - Żałosnego, głupiego, samotnego - nie potrafiącego udźwignąć ciężaru w postaci oczekiwań reszty rodziny. Ta postać w filmie ma marginalne znaczenie, ale nawet podczas tych krótkich scen z nim możemy zauważyć jego zagubienie i bezradność - Dużą zasługę w tym ma rewelacyjny Cazale.
I chociaż nie jest to film romantyczny, ani melodramat to nawet podczas pobocznych scen potrafił nam też postawić pytanie - jaka jest różnica pomiędzy miłością jako taką - trwałą, prawdziwą, opartą na znajomości i zaufaniu (Michael i Kay), a zakochaniem - nagłym, namiętnym i burzliwym (Michael i Apollonia).
A to wszystko to tylko przykłady i było ich znacznie więcej - i to właśnie tworzy arcydzieło w każdym najmniejszym szczególe - Aktorstwo, muzyka, zdjęcia, dobra, spójna fabuła i przy tym wszystkim - wszechstronna tematyka, wiarygodne postacie, ponadczasowa treść. A także klimat, i to, co wbrew pozorom jest bardzo istotne - Pomimo wszystko jest to film ciekawy i na swój sposób komercyjny. (A przynajmniej był w swoich czasach bo dla dzisiejszej widowni przyzwyczajonej do banalnych widowisk pokroju "Avatara" jest już nudny) Właśnie takie zwinne połączenie przysłowiowego "Być i mieć" zagwarantowało temu filmowi w swoim czasie taki sukces.
A filmy, które wymieniasz są oczywiście także bardzo dobre, ale pomimo tego samego gatunku raczej ciężko je porównywać do Ojca Chrzestnego. Pomiędzy sobą także się różnią - Chociaż wiele osób twierdzi, że Kasyno to tylko nowsza wersja Chłopców z ferajny to ja uważam, że te filmy wręcz rażąco różnią się klimatem, a także tematyką. ;)
Pozdrawiam,

ocenił(a) film na 7
Innoame

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem Twoją wypowiedź i uzasadnienie dlaczego wg. Ciebie Ojciec Chrzestny zasługuje na miano filmu wybitnego. Zgadzam się, że muzyka, zdjęcia i aktorstwo bardzo dobrze ze sobą zagrały. Natomiast jeśli chodzi o fabułę to prawdę mówiąc nie dostrzegłem w niej żadnego geniuszu. Owszem, można ten film analizować scena po scenie i doszukiwać się w nim przesłania ale moim zdaniem to wszystko nie było zamysłem twórców(może za wyjątkiem przemiany Michaela). Coppola nakręcił sprawnie zrealizowaną opowieść na podstawie książki a resztę dopowiedzieli sobie widzowie szukając w poszczególnych scenach jakiś głębszych treści. Nie mam o to absolutnie do nikogo pretensji, w końcu każdy człowiek odbiera film indywidualnie. I podobnie jak Ty, absolutnie nie zgadzam się z opiniami, że OC jest gloryfikacją zła. Moim zdaniem jest całkowicie na odwrót. W dobrym świetle jest przedstawiony tylko stary don Vito jako człowiek honorowy i z zasadami, odmawiający handlu narkotykami w imię własnych wartości, przypłacając to swoim zdrowiem i śmiercią jednego z synów. Pomijając jeszcze Toma Hagena który w hierarchii mafii ma zupełnie inną rolę to cała reszta(z Michaelem na czele) to postacie negatywne, o rękach ubrudzonych krwią sowich ofiar. Świetnie przedstawia to scena chrztu w której Michael z jednej strony ukazany jest jako wierzący, prawy obywatel a z drugiej przeplatana jest scenami morderstw za które odpowiada. Jak dla mnie jest to najlepszy fragment filmu i jedyny głębszy przekaz jakiego się doszukałem. Solidny, ale do arcydzieła daleko.Pozdrawiam

Dzida_86

Możesz wyrażać własne opinie ale nie pleć bzdur.
"Owszem, można ten film analizować scena po scenie i doszukiwać się w nim przesłania ale moim zdaniem to wszystko nie było zamysłem twórców(może za wyjątkiem przemiany Michaela). Coppola nakręcił sprawnie zrealizowaną opowieść na podstawie książki a resztę dopowiedzieli sobie widzowie szukając w poszczególnych scenach jakiś głębszych treści."

Po pierwsze oprócz samego twórcy to nikt nie wie co było a co nie było jego zamiarem. Reszta to interpretacje, sęk w tym że setki osób wyciągnęły niemal identyczne wnioski jak Innoame, więc coś w tym musi być. I nie można tutaj mówić o dopowiedzeniach ponieważ to co napisał Innoame (o Sonnym i Fredo) jest niemal oczywiste. Jeżeli sam tego nie zauważyłeś - no to istotnej części filmu nie załapałeś.

Geniusz OC polega także na przedstawieniu portretów psychologicznych postaci. Każda z nich jest inna, wyrazista, jedynie mąż siostry Michaela wydał mi się nieco spłycony, biorąc pod uwagę że poślubił córkę mafioza lekkomyślny nieco był. Ale to była postać poboczna więc nie mogę się za bardzo czepiać.

użytkownik usunięty
Dzida_86

z ciebie to musi być ciepły braciszek