Ojciec chrzestny

The Godfather
1972
8,6 575 tys. ocen
8,6 10 1 574674
9,1 75 krytyków
Ojciec chrzestny
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny

Czytając wywody części piszących pod tym filmem, czy podobnymi określanymi już jako kultowe, mam wrażenie że części brak minimum inteligencji i znajomości filmowego kanonu. Rozumiem, ze film może się nie podobać, to rzecz gustu, preferowanej tematyki, aktorów i wielu innych czynników. Ale nawoływanie innych żeby takiego Ojca Chrzestnego oceniali na jedynkę, tych co tego nie robią określanie idiotami, czy bezmózgami ulegającymi zdaniu krytyków, zakrawa o kpinę. Odnosząc tą sytuację choćby do malarstwa, to tak jakby "Ostatnią wieczerzę" Leonarda, czy "Trwałość pamięci" Dalego uważać za nic nieznaczące badziewie. Nawet jak komuś te obrazy się nie podobają, to takie stwierdzenie oznacza niedojrzałość intelektualną i brak rozumienia kanonu kulturowego.
Wracając do Ojca chrzestnego, to wywarł on ogromny wpływ na współczesne kino. Kolejne filmy o mafii jedynie powielały, albo negowały ukazany tam obraz. Nawet Chłopcy z ferajny były odpowiedzią na idealizację mafijnego świata, Scorsese pokazał w nim bardziej brutalną rzeczywistość, nie opartą w takim stopniu na honorowych kodeksach. Druga sprawa to aktorzy, dzięki temu filmowi (i kolejnej części) status gwiazd uzyskało wielu młodych obiecujących aktorów, a Brando wrócił z otchłani zapomnienia. Pisanie, że ich role są marne jest nieporozumieniem, bowiem poszczególne kreacje wyznaczały standardy gry, to do nich porównuje się inne, nawet dziś, 35 po premierze. Do tego jedyna w swoim rodzaju muzyka, nadająca nastrój całości. To wszystko sprawia, że to jest klasyk, którego można nienawidzić, ale należy docenić…

użytkownik usunięty
callidus

I agree. Niestety, mimo że podałeś argumenty, z którymi większość z nas się zgodzi, to do idiotów nimi nie trafisz. Prędzej by Cię zbluzgali. Rozumiem, że komuś może się coś nie podobać, ale coraz więcej osób nie podaje argumentów, daje 1, aby się posprzeczać, pobluzgać na innych. Nie wiem czemu wchodzimy z nimi w dyskusję. Żeby zniżyć się do ich poziomu, trzeba by się chyba położyć na ziemi. Wiem, może obrażam niektórych użytkowników Filmwebu, ale taka jest prawda. Najlepiej będzie, jeśli wrócą do swoich ulubionych filmów typu "Straszny Film".

ocenił(a) film na 10
callidus

W części jestem wstanie z tobą się zgodzić, część osób ma dość mgliste rozeznanie w kanonie filmowym, ale nie tylko w nim, a w ogóle w kanonie kulturowym. Podany przez ciebie obraz Dalego, prawdopodobnie dla większości naszych rodaków jest anonimowy, może widzieli go w czołówce zapowiedzi w swoim czasie na TVP, nie kojarząc jednak ani autora, ani tytułu. Trudno więc wymagać że ogólnie będą znali znaczenie i następstwa powstania Ojca Chrzestnego, ale to nie oni są głównymi autorami kampanii przeciw takim filmom. Przeważają ci, którzy nachlapią coś i czerpią potem radość, jak inną się oburzają. Szczególnie pod takim Ojcem trafiają na dobre podłoże, bo liczne jest grono fanów, którzy innego niż gangsterskiego kina nie uznają. Są wstanie miesiącami odpisywać na niedorzeczności, wychwalać pod niebiosa, zamiast dać sobie spokój. Szczególnie śmiesznie wygląda to jak, deprecjonują takie dzieła jak Czas apokalipsy, American Beauty, czy Casablancę. Bo akurat, czy te filmy, czy Ojciec, to rzecz gustu, a oni walczą jak na wojnie, a inni robią sobie z nich jaja.

ocenił(a) film na 10
iniuria

Wg mnie problem tkwi jednak w nieznajomości dzieł kultury. Dotyczy to nie tylko filmu, ale w ogóle literatury, muzyki, czy malarstwa. Od lat w szkołach nie czyta się lektur, najwyżej opracowania. To nie rodzi w ludziach poczucia smaku w percepcji dzieł kultury. Wracając do filmu, to nagminnym jest preferowanie przez widzów jednego aspektu i na podstawie tego uznawanie za go za film dobry lub nie. Przykładowo brak szybkiej akcji, film zły, czy komedia, to też musi być nieciekawa itd. To nie są argumenty, a sprowadzanie dyskusji do najniższego poziomu, ograniczając sferę percepcji, ukazuje się swój niski poziom intelektu, który nie potrafi spojrzeń na film całościowo, ani zrozumieć jego wpływu na rozwój kinematografii i całej kultury.

ocenił(a) film na 10
callidus

za to ty opanowałeś wszelkie tajniki sztuki i czego tam jeszcze i możesz oceniać co ludziom wolno robić i mysleć o kinie

ocenił(a) film na 10
callidus

Intelektualista się znalazł, co ty sobie myslisz, że kto ty jesteś, coś lepszego, że masz smak itd, ja tam swoje wię i taki ranking jest poto aby oceniać filmy wg swoje uznania i co mi zabronisz. Ojciec mi się nie podoba, jak bede chciał, dam mu 1 i co, wg juz jestem idiotą. Draznia mnie ludzie co dyktuja innym co maja robić

ocenił(a) film na 5
callidus

..ja nie ujmuję temu filmowi nic: aktorsko znośnie (sorry, ale Brando to jedna z najbardziej przereklamowanych gwiazd ever), muzyka dobra.. no technicznie super, ale film jest strasznie sztywny i nużący.. nie ma w nim ani jednej sceny czy kwestii która wżynałaby się w pamięć..

.stąd też oceniam na 4/10 - nie spodziewałam się fajerwerków, ale to co dostałam było poniżej moich oczekiwań.. wolę już bardziej brudnego Scarface ;]

ocenił(a) film na 9
callidus

zgadzam sie w kwestii że ojciec wywarł ogromny wpływ na dalsze produkcje o tematyce gangsterskiej, jednak wpływu na filmy scorsese ja nie dostrzegam. Nie dostrzegam też w chłopcach celowej sprzeczności którą jakoby scorsese przedstawił
dostrzegam natomiast filmy (arcydzieła) o podobnej tematyce jednak różniące się od siebie całkowicie.
dla mnie chłopcy(później kasyno, po częsci ulice nędzy) to ponad dwugodzinna brutalna opowieść o bandytach, to realne do bólu sceny przemocy, to pokazanie portretów psychologicznych głownych bohaterów, które są zarazem śmieszne i przerażające.dzięki narracji dostajemy mnóstwo dodatkowych informacji które nie zwalniają tempa filmu, a powodują że obraz ten nasyca do pełna.
w ojcu to wszystko jest wyważone, stonowane,momentami sielankowe. nawet sonny który przedstawiony jest jako szaleniec nie przeraża tak bardzo jak tommy w chłopcach.żaden z mafiosów rodziny corleone nie wywołuje u mnie tak negatywnych emocji jak postacie u scorsese(de niro,pesci)
filmy scorsese są bardziej realne ,dobitne,dla mnie pełniejsze. wiem że coppolla przedstawił bardziej wyidealizowany świat mafii,opierjący się na ścisłym kodeksie i zasadach, przez co otrzymalismy inne kino-bardziej obyczajowe.
jednak ja wybieram scorsese i jego wizję kina gangsterskiego.zwracanie uwagi na szczegóły(opis przygotowywania spaghetti w więzieniu-mastersztyk),praca kamerą, brutalny język.

troche przynudziłem ale emocje mnie poniosły . ojciec to klasyk i arcydzieło ale dla mnie chłopcy bedą zawsze numerem 1.

ocenił(a) film na 10
KRISPO_DE_PALMA

Coppola i Scorsese... obaj mają swój własny styl, który opanowali do perfekcji. W porównaniu do "Goodfellas" czy "Kasyna" "Ojciec Chrzestny" faktycznie jest bardziej wyidealizowany, metaforyczny i symboliczny. Coppola chciał nakręcić "przypowieść o królu i trzech synach" będącą jednocześnie metaforą kapitalizmu w Ameryce. W tym sensie Godfather jest w nieco mniejszym stopniu filmem gangsterskim niż np. "Chłopcy z ferajny", gdzie zawartość gangsterki w gangsterce wynosi 100%. Scorsese postawił na realizm i świetnie na tym wyszedł. Coppola stworzył dzieło wielowymiarowe i moim zdaniem wyszedł na tym jeszcze lepiej.

Zresztą nie przesadzajmy z tym "kodeksem honorowym". Owszem bije z "Ojca chrzestnego" atmosfera swojego rodzaju dostojeństwa i elegancji. Wydaje się, że mamy do czynienia z gangsterami z wyższych sfer, arystokracją, przy której chłopcy z ferajny to niemal gangsterski plebs. Jednakowoż uważniejsze spojrzenie niechybnie doprowadzi nas do wniosku, że to tylko iluzja pozostają w jawnej sprzeczności z prawdziwą treścią filmu, rzeczywistym postępowaniem bohaterów. Jedyna osoba, która zdaje się przestrzegać strzępów jakiegokolwiek kodeksu, Vito Corleone, symbolizuje to, co przeminęło. Stary don ucieleśnia ostatni bastion romantycznego gangsterskiego świata, którego schyłku świadkami jesteśmy. Wraz z jego śmiercią nastaje nowa epoka. Michael Corleone nie kieruje się już żadnym, choćby śladowym kodeksem. Jest bezwzględny i bezwzględnie skuteczny, dzięki czemu osiąga szyty potęgi... lecz jednocześnie, na innym polu, działa w kierunku samodestrukcji i ostatecznie ponosi totalną klęskę...

ocenił(a) film na 9
Kagan

zgadzam sie w zupełności z Twoim opisem ,,ojca chrzestnego" ,w którym zaznaczony wyraźnie jest temat przemijania. czas idzie do przodu i pewnych rzeczy nie da rady odrzucić z racji przekonań.
nie wiem czy widziałeś film pt gotti gdzie wpływ ojca chrzestnego jest bardzo widoczny co nie umniejsza w niczym temu obrazowi,moim zdaniem bardzo dobremu.