Powiedzmy sobie szczerze, 90% zdrowych ludzi ogląda ten film na trzy razy, bo naprawdę ciężko jest
dotrwać do końca by nie usnąć. A następnie motłoch rozpowiada światu jaki to nie wybitny obraz.
Lecz wciąż te 90% wolało by już popełnić seppuku niż powtórzyć ten seans.
Paradoks czyż nie ?
Nie ma co się denerwować. Jest to typowy polaczek, który wszystko wokół hejtuje... ocenił raptem 6 filmów, i tylko jeden film ma ocenę powyżej 5 i pod każdym z tych filmów wystawił negatywny komentarz. Z takimi ludźmi nie ma co nawet dyskutować. Swoje problemy w życiu przekłada na sieć.
oglądam go w całości i to jeszcze kilka razy w ciągu roku, bo bardzo lubię ten film. Grę Marlona Brando, Ala Pacino.... Przeczytałam najpierw książkę i to spowodowało, że bardziej rozumiem ten film. Może to samo powinieneś zrobić to Ty. Wiele ludzi sięga po film, a książki olewa - potem efekt niezrozumienia danego filmu. Nie wszyscy muszą lubić tego typu produkcje, ale po co od razu wtrącać, że rzekomo "90% ludzi ogląda na trzy części"? Takie to trochę usprawiedliwianie siebie, żeby się nie wyszło, że nie lubi się wielkiego klasyku. Ale po co to? Nie lubisz, Twoja sprawa. Spróbuj za parę lat. Bo teraz nie rozumiesz tego co widzisz na ekranie.
wiesz co, widziałam ten film, część 1 i 2, widziałam też "Człowieka z blizną" którym również zachwyca się mnóstwo osób...i nie podobały mi się tak bardzo. Nie zrobiły na mnie takiego, hmm, oczekiwanego wrażenia. Czytałam książkę, jest świetna.
Bardzo lubię filmy o mafii, gangsterach, zdecydowanie bardziej podobała mi sie historia "Chłopaki z ferajny" i genialne wg mnie "Kasyno". Niestety po części zgodzę się z autorem wątku - mi również wydaje się, że film był nudny, nie dorównywał książce. To tyle.
Jeszcze go nie oglądałam, ale patrzę po ocenie filmu i po komentarzach ludzi , którzy go widzieli i nasuwa mi się pytanie co jest grane?
Ma wysoką ocenę bo to jakiś klasyk filmów o mafii tak?ale okazuję się , że nie każdy docenia specyfikę tego filmu. Może niedługo sama zobaczę
chociażby z samej ciekawości.
Hejty lecą od tych, co żyją chyba filmami, gdzie im więcej krwi, szybkich samochodów i ciągłych walk - tym lepiej (współczesne skojarzenia dotyczące mafii). "Ojciec" zaś jest o mafii sycylijskiej - gdzie najważniejsza jest hierarchia, szacunek, walka o sprawiedliwość, którą musieli wymierzać sami, bo system panujący w ówczesnej Ameryce był co najmniej kiepski. Nie umiera nikt, kto by na to nie zasłużył, nie ma śmierci ot tak, dla zasady JesteśmyMafiąToMożemyTłucWszystkichDookoła. Ponadto - wartości takie jak rodzina, przyjaźń. Trzeba być naprawdę ślepym, żeby uważać film za bezsensowny. A wątek jest cały jeden (wojna rodzin nowojorskich), ludzie nie przesadzajcie. W książce było ich więcej (sporo postaci było bardziej rozbudowanych, dziesiątki stron odbiegały od głównego tematu) i chwała twórcom, że wyłuskali to, co najważniejsze i tego nie skopali. Jeżeli komuś trzy godziny dłużą - zaznaczam, że współcześnie ciężko o produkcję krótszą niż dwie godziny a treści tam jest może jedna trzecia. Co do aktorów - Al Pacino świetnie zagrał Michaela, pokazał go jako dynamiczną postać, która musiała wielkim trudem sobie zapracować, żeby przestano uważać go za synka tatusia. Brando komentować nie muszę. James Caan, choć było go mało, pozytywnie mnie zaskoczył.
Al Pacino, ośmielił bym się powiedzieć ze zagrał lepiej niż Brando. Caan też fajnie zagrał psychola i narwańca
chyba Ci sie w du*%^ poprzewracało, świetna historia Puzzo, świetna ekranizacja Coppoli, mimo że długi chcesz więcej..
Należysz zdaje się do grona osób, które jak dziecko z "Nowych szat króla" (to Andersen, jakbyś nie wiedział, bo pewnie też oczytany nie jesteś) wołają "król jest nagi" i liczą, że inni pukną się w czoło mówiąc "jak mogliśmy tego nie dostrzec - to geniusz". Te 90 % "normalnych ludzi" przed otwarciem tematu z kontrowersyjna tezą przynajmniej coś o filmie przeczyta, ale do nich nie należysz. Hasło typu "ignorancja jest siłą" sprawdza się tylko u Orwella...