Ot i cały sens filmu. Trzeba przyznać, że dobrze nakręcony, dobrze rozgrywany, całkiem wciągający. Ale co z tego. Sam sens takich postaci jest lekko żałosny. Banda zakompleksionych facetów, którzy niczego nie potrafią stworzyć, zbudować. Jedyny sposób na życie to kontrolowanie innych i pobieranie z tego tytułu danin. Smutne.
i tak każdy wie że założyciel tematu to twoje kolejne konto.Chcesz w to brnąć?OK ale w końcu doczekasz się bana.
"Ot i cały sens filmu. Trzeba przyznać, że dobrze nakręcony, dobrze rozgrywany, całkiem wciągający. Ale co z tego. Sam sens takich postaci jest lekko żałosny."
O jakim sensie postaci Ty mówisz? "...sens tych postaci jest lekko żałosny"? Co to w ogóle jest za stwierdzenie? Chcesz powiedzieć, że postacie w filmie Ci się nie spodobały? To nie ma żadnego znaczenia. Co z tego, skoro film był dobry, jak postacie miały żałosny sens? To śmieszne. oO
Jest bardzo duzo dobrze zrealizowanych i przy tym odpychajacych filmow.
Ja zalozyciela rozumiem.
Chodzi mi o to, że Ojciec chrzestny to klasyka i choć mam 34 lata to nigdy go nie widziałem. Często słuchałem różnych facetów powołujących się na cytaty z tego filmu i sytuacje. No to postanowiłem w końcu obejrzeć bo akurat wszedłem w jego posiadanie. I niestety uważam, że ktokolwiek się podnieca tymi postaciami i próbuje je wręcz cytować chyba nie zdaje sobie sprawę jak są one miałkie, banalne i wręcz żałosne. Nie dziwię się, że Włosi, a szczególnie Sycylijczycy są tak zacofani cywilizacyjnie. Z taką mentalnością nie można się rozwijać, współpracować i tworzyć. Ludzie z tego filmu pragnęli tylko wspiąć się ponad innych - jak ćmy lgnące do świeczki. I to mnie odrzuca, by cytować takie osoby i uważać taki film za kultowy.
Ty chyba nie rozumiesz pewnej sprawy.
Zgadzam się po części bo ci goście to skurwiele a nie wzory do naśladowania.
Ale nikt w polsce ich nie naśladuje bo te czasy mineły już dawno(i to we Włoszech) to taki wyimaginowny świat i nie można go brać na serio.
To w czym te zachwyty? Że dobrze zagrani skurwiele? Aż tak przecież super nie jest skonstruowany film by mieć takie oceny. Warsztat i fabuła są tylko dobre, ja obniżyłem ocenę za odpychające postaci. Nie rozumiem fenomenu tego filmu.
Widzisz rzecz w tym że ci skurwiele wcale nie są odpychający.
Ciekawe zjawisko nie?
Ale tak jak mówiłem to tylko bajka a nie dramat egzystencjonalny.
No, filmy o obcym też są fajne. Świetnie zrealizowane. I uwielbiam obcego. Co z tego, że to bezuczuciowe krwiożercze bydle, które stać jedynie na zabijanie. Albo Predator. Świetna postać. A przecież wykorzystywał ludzi by po prostu zrobić sobie z nich coś w stylu gry.
Akurat sposób, w jaki przedstawiono mafię w tym filmie i tak jest zupełnie inny od realiów. W "Ojcu..." przynajmniej jako tako dbano o honor, broniono rodziny, słabszych, dbano o tradycję. Nie mówię, że zabijanie to dobry sposób, by zarobić na chleb. Ale w rzeczywistości mafii zależy tylko i wyłącznie na kasie i są w stanie posunąć się do wszystkiego. Ja Was kompletnie nie rozumiem. Jeśli postacie wzbudzają obrzydzenie w tym filmie, no to tylko brawa dla aktorów.
Poza tym, skoro filmu nie widziałeś, to czemu mówisz, że dobrze zrobiony?
Kto nie widział? Ja widziałem. Obejrzałem cz I całą i tyle mi wystarczy. Porównanie do Obcego trafne. Może chodzi o to, że w Obcym czy Predatorze solidaryzuję się z pozytywnym bohaterem (Ripley). Poza tym tamte filmy są pasjonujące pod względem sensacyjnym i sf. Tu się akcja dłuży, do bohaterów czuję antypatię - bez sensu jak dla mnie by się tym katować. Wszystko jest dosyć banalne i oczywiste.
Z przydługawych filmów zdecydowanie bardziej wolę Godziny, czy Requiem dla snu - przynajmniej odnajduję tam problemy, których nie byłem świadom. Może to kwestia innych doświadczeń. Miałem styczność z Zarządem pewnej polskiej dużej firmy giełdowej, gdzie mentalność szefów była taka sama jak w Ojcu chrzestnym, więc już to zohydzenie widziałem.
Może jeszcze dodam, że generalnie trudno mi do końca wyjaśnić moje subiektywne odczucia. Ale porównam jeszcze np do serialu Dynastia Tudorów, który również traktuje o bezwględnej władzy. No i różnica jest ogromna. W Tudorach odnajdziemy pasję, energię, ekspresję, uczucia i życie. Ojciec chrzestny na tym tle wypada dosyć słabo. Pokazuje swoje mechanizmy, ale jako samo kino nic wielkiego tam niestety nie ma.
I wlasnie to jest w tym filmie najgorsze, ze z takich postaci robia cos lepszego niz to jest w rzeczywistosci.
Topjes - to nie jest moje konto: ma wiecej tematow niz ja i,musze pryznac, pisze inteligentniej ode mnie.
eee Requiem dla snu był lekko masochistyczny nie sądzisz.
Ten film ma pokazać jedno co nie wszystkim było wiadome mianowicie
Nie tylko ludzie młodzi uzależniają się od narkotyków.
Ale to inny gatunek nieprawdaż?
Może więc jest tak, że Ojca oglądają albo zwolennicy takich metod (a wśród tych moim zdaniem 80% kompletnie ich nie rozumie) albo ci, dla których to jest coś innego/nowego.
Dla mnie Requiem to "kosmos" i rzeczywiście jest bardzo masochistyczny. Ale dla mnie to kompletnie nieznany świat. Oglądałem to z niesamowitym przejęciem. W tym filmie mi tego przejęcie już zabrakło :)
Ojciec chrzestny to kolejny dla mnie, po np. "Mechanicznej pomarańczy", "Trzech kolorach", totalnie przereklamowany mega-klasyk. Po prostu zwykły film. Jego sława bierze się chyba jednak głównie z fascynacji życiem tych ludzi.
O widze że wchodzimy na inne rewiry i nie będę tu pisał o wymienionych przez Ciebie filmach bo nie o to tu chodzi.
Ale Ty dalej porównujesz filmy które wywołują refleksje do 'Ojca' ,który musimy to przyznać jest tworm komercyjnym.
W kategorii gangsterski wymiata i stąd rzadko przyznawana u mnie nota 10.
Argumentacje podałem tu bodaj dwukrotnie jak Ci się chce poszukaj.
Ale są filmy ,których fenomenu nie rozumiem* a inni nie rozumieją fenomenu filmów które ja kocham.
*Siedmiu Samurajów,Kill Bill,Pulp Fiction,Łowca Androidów,Leon Zawodowiec,Gladiator i pare innych
"W kategorii gangsterski wymiata i stąd rzadko przyznawana u mnie nota 10. "
Czym zatem wymiata? Akcja się dłuży (co samow sobie nie musi być wadą, ale też nie jest wymiataniem na pewno), aktorzy grają po prostu dobrze, dialogi - niezłe, akcji brak, romanse jak w wielu innych filmach. Czy chodzi o pokazanie pewnej struktury takiej organizacji? Też bez wielkich fajerwerków jak dla mnie. Co takiego wg Ciebie jest tam mistrzowskiego?
Boże, już tysiąc razy o tym mówiłem al eskoro trzeba powiem to jeszcze raz.
Każdy może mieć inny powód ale dla mnie Ojciec Chrzestny jest doskonałym obrazem dawnej ameryki ,którą rządzi włoska mafia(tacy faceci z jajami).
To taka utopia świat trochę wyidealizowany,nierzeczywisty,bajkowy.
Metafora Ameryki :)
Do tego wspaniały klimat ,który tworzą świetni Pacino,Brando,DeNiro(w drugim parcie) czyli trójka wspaniałych.
Wszyscy no może oprócz DeNira(który lepiej zagrał chyba tylko w Taksówkarzu) są w życiowej formie.
Coppola idealnie ich dopasował i to oni tworzą ten świat.
Drugi plan również świetnie obsadzony(czytaj Duvall).
A muzyka jest obok utworów Morricone najlepszym soundtrackiem jaki słyszałem.
Do tego inne drobiazgi(montaż,scenografia a nawet kostiumy) idealnie dopasowane.Także od strony technicznej nic nie można tu zarzucić.
Czyli słowem Ojciec Chrzestny to arcydzieło i bodaj najlepszy film z jakim miałem styczność.
Wzór także do późniejszych filmów tego typu.
Tak nawiasem mówiąc to przykre że polacy wolą oglądać Gladiatora,Leona i inne pseudoarcydzieła.
Ja jeszcze na koniec Ci poradze żebyś obejrzał drugą część to moża ta bardziej Ci podpasuje.
Niestety nie mogę się merytorycznie zgodzić. Film jest po prostu ok - tyle. Montaż, kostiumy itd są po prostu dobre - nic więcej.
A jaj ci faceci nie mają - dokładnie odwrotnie. Są to ludzie bez kręgosłupa, bez cienia szacunku dla ładu społecznego, rozumiejący świat tylko na swój sposób.
Stąd pewnie mamy takie a nie inne oceny tego filmu. Bardzo dziękuję za argumenty i dyskusję :)
I jeszcze jedno. Argumenty pod tytułem, że Gladiator to pseudoarcydzieła są moim zdaniem nie na miejscu. To nie jest płaszczyzna do wymiany poglądów. Mogę mieć swoje zdanie na temat Ojca chrzestnego (który jest dla mnie pseudoarcydziełem), ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że są ludzie, którzy z własnych powodów oceniają ten film na 10/10 i tyle. Po co od razu negatywnie oceniać miłośnków Gladiatora?
"Chodzi mi o to, że Ojciec chrzestny to klasyka i choć mam 34 lata to nigdy go nie widziałem."
Nie wiem, to Twoje słowa? oO
Tak czy inaczej, dla mnie nie ma znaczenia, przynajmniej większego, z jakiego filmu są jakie postacie. Bo większość postaci ukazywanych w filmach ma takie same problemy jak ziemscy śmiertelnicy. I muszą podejmować jakieś decyzje tak samo jak ziemscy śmiertelnicy. Ot, prosty przykład. Lord Vader. Czy ta postać nie była ludzka. A w filmie Lord Vader był bydlakiem. A uwielbiam tą postać. A teraz z innej beczki. Dillinger, kolejny mafioso, któremu wydawało się, że może robić co mu się podoba, mając innych gdzieś. Ale także lubię tą postać. Dla czego? Dla czego lubię kogoś, kto jest bydlakiem, złoczyńcą, egoistą itp.? Nie dla tego, że jest to dobry przykład, nie dla tego, że są wzorem do naśladowania. Bardzo często jest tak, że postacie dobre są szlachetne, piękne, silne itp. itd. Są takie, jak gdyby były po prostu zaprogramowane na dobro, nie ma w nich ani krztyny zła. Oczywiście między gronem pozytywnych bohaterów też mam swoich ulubieńców. Jednak bardzo często postacie negatywne są znacznie bardziej skomplikowane. Przez to ciekawsze. Często zmagają się jak gdyby z własnymi demonami. To ciekawe, bo często te negatywne postacie bardziej przypominają nas, ludzi, a niżeli wyidealizowane postacie. Czemu więc nie miały by i mnie się spodobać? A wreszcie, czemu miałyby psuć mój pogląd na dany film?
Lord Vader nie był aż taką negatywną postacią, o czym wiemy na końcu 6 części :) Trudno mi się odnieść do reszty argumentów bo to kwestia prywatnego gustu, zatem życzę miłego oglądania, mnie film z pewnością nie przekonał bo nic nowego mi nie pokazał.
W każdym bądź razie bardzo dziwi mnie, że ktoś przekłada przed wartość samego filmu antypatycznych bohaterów.