Wreszcie nadrobiłam straszny brak - zobaczyłam The Godfather.. Wcześniej tyle naczytałam się wielu bardzo pozytywnych komentarzy o kreacji Brando i podpisuje się pod nimi obiema rękoma! Ale.. mam ogromny niedosyt.. Brando wręcz mnie zelektryzował postacią Don Corleone, wiec kiedy go zabrakło w filmie (gdy był w szpitalu, później gdy zmarł), pozostawił przerażająca pustkę! Jakos nie mogę zrozumieć, czemu tak wiele scen w filmie mija bez jego udziału.. Moze wpadłam w pułapkę wysłuchiwania peanów na cześć Ojca Chrzestnego, bo spodziewałam się ze Brando film zdominuje, co swoja droga cieszyło mnie po pol godzinie oglądania jego aktorstwa.. a tu nagle jakoś go ..mało :(((