Film sam w sobie nie jest zły, ale przeczytałam wcześniej książkę i niestety film się do niej nie umywa. Nie rozumiem też zachwytu nad rolą Marlona Brando, moim zdaniem zgrywał się co najwyżej w obrazku, natomiast sposób jego gry czyni dona Vito Corleone wręcz postacią śmieszną, a nie respektowaną, szanowaną. Średnio podobał mi się Al Pacino, był trochę sztuczny. Natomiast zgodny z moimi wyobrażeniami był Robert Duvall w roli Toma Hagena. Dobrze zagrana jest też postać Connie Corleone. Ogólnie lepiej w tym filmie wypadają postacie drugoplanowe.
Ogólnie to po tym co słyszałam spodziewałam się czegoś lepszego, z klimatem, po obejrzeniu stwierdzam, że film bardzo przeciętny, w ogóle nie ukazuje tej niesamowitości postaci z książki.
No i jak się chce to można ładnie uargumentować czemu ten film dla kogoś nie jest arcydziełem. Szkoda że twój post jest niestety kroplą wody w morzu oleju głupoty, które cechuje ludzi słabiej oceniających serie.
Masz u mnie piwo
..zgadzam się , zwłaszcza Marlon Brando jest lekko przeceniany... ale trzeba przyznać,że "Ojciec Chrzestny" to kawał bardzo dobrej roboty filmowej..Nie każdy , zwłaszcza w naszej części Europy uwielbia mafijne tematy , jednak gdyby spojrzeć na "Chrzestnego" z pewnym dystansem to muszę stwierdzić że jest to film wyjątkowo cenny - pokazuje Amerykę lat powojennych , ludzi i rodziny ze swoimi "ojcami" o znaczących wpływach, wartości jakimi się kierowali.. Widzowie którzy pragnęliby poznać dokładniej ten kraj mają tu niezłą kopalnie wiedzy...., chociaż swoistym elementarzem o USA są wg mnie przede wszystkim westerny, w których najważniejszą regułą postępowania jest "oko za oko...". Film przebił się z rozmachem na forum światowe, ponieważ potencjał marketingowy i twórczy Holywood jest ogromny i zaowocował - w dużym stopniu dzięki reżyserowi i aktorom- dziełem profesjonalnym , znakomitym ... no może nie w każdym calu, ale jednak....