Pełna absurdu i czułości jednocześnie bułgarska tragikomedia o męskiej sztafecie pokoleń i specyficznej więzi, dla której tłem jest panorama prowincji. Dwie siwe głowy, w których kryje się dużo uprzedzeń, żalu, ale jest też wzajemna szorstka bliskość. Ogląda się z poczuciem, że z każdą kolejną sceną zmierzamy ku coraz bardziej groteskowym wydarzeniom, ale w tej historii świetnie pokazana jest bezradność tego, jak nie potrafimy sobie mówić tego, co najważniejsze. I to nie ma w sobie nic z groteski. Plus jednoczący dżem z pigwy. Piękne połączenie humoru i melancholii. Dobry.