Banalna historia małżeńskiej zdrady podniesiona tutaj do antycznej niemal tragedii dodatkowo podlana pseudointelektualnymi wywodami głównego, wszechwiedzącego narratora.
Rozczarowanie od strony fabularnej, jak i również aktorskiej. Główna postać, grana przez Jacques Charrier, to fatalny wybór. Facet gra nieudacznika, tle że to nie ten typ urody. Scena na wodzie, kompletnie niewiarygodna. Zresztą o wiarygodności i realizmu w tym obrazie ciężko się doszukać np. sceny śledzenia.
Finał także nieprzekonujący. Całość scenariusza to jakaś wydmuszka i nawet Stéphane Audran nie jest w stanie uratować tej artystycznej katastrofy.
Chabrol, za bardzo uwierzył w Paula Gégauff, któremu scenariusz zaupełnie nie wyszedł.