Nie przepadam za filmami wojennymi, ale Okręt do dużo, dużo więcej niż jakiś tam film wojenny. To ogromna dawka emocji zgromadzona w niewielkiej, w sumie, przestrzeni (tytułowy bohater).Ten film przeżywa się całym swoim jestestwem, a napięcie nie opuszcza człowieka aż do końca. Zaskakującego końca, niespodziewanego końca. A może nie tak znów nieprzewidzianego? Historię przecież znamy... Książkę przeczytam natychmiast, jak tylko wpadnie w moje rączki. I jeszcze coś. Czy ktoś oglądając film zastanawiał się nad tym, że z całej siły pragnie, by bohaterowie zniszczyli jak najwięcej alianckich łodzi, i aby bez problemów nawiali nieprzyjacielowi w Cieśninie Gibraltarskiej? To tylko świadczy o tym, jak niezwykle przekonujące jest to kino, i że w kinie TO nie ma żadnego znaczenia.