Na początku napisze, że podchodziłem sceptycznie do tego filmu, nie lubie remaków filmów a
szczególnie remaków azjatyckich filmów, dla mnie tracą zbyt wiele na przekładzie na "modę"
amerykańską. Niestety nie mam komfortu oceniać tego filmu z pozycji osoby nie znającej fabuły
oraz rozwiązania oryginału, prawdopodobnie ocena była by o 1 albo 2 punkty wyższa. Niestety
zmieniono fabłę o elementy nie do przełknięcia przez amerykańskiego widza ale pozostawiono
pewne elementy orientu, które pozostawione w ten sposób są bez sensu (kobieta z parasolem
na bardzo konketny sens i znaczenie do samego końca), zmieniono zakończenie na bardzo
cukierkowe w porównaniu z oryginałem i to i się bardzo nie podoba - acz znowu pewnie dla
amerykańskiego widza zakończenie było by nie do przyjęcia i pewnie reżyser został by posądzony
czy coś... Zrobiono z tego fajny amerykański film. Oryginał był surowy ale wybitny a zrobiono z
niego "fajny" amerykański film... tylko.. niestety. Nie zmienia to faktu, że polecam go zobaczyć,
choćby dla porównania.
a ja wolę wersję amerykańską mimo że dużo wcześniej widziałem ten japoński czy koreański .
W oryginalnym przewidziałem zakończenie po jakiś 20-30 minutach filmu a końcówka była jakaś taka sztuczna - natomiast w wersji amerykańskiej spodziewałem się jakiegoś innego zakończenia i dałem się zaskoczyć .
Ciężko odnieść się do zakończenia bez spoilerów ale jak napisałem wcześniej końcówka dla wielu może wydawać się ciężka do przełknięcia i pewnie dlatego amerykańska wersja ma vanilla ending. Poza tym w wielu filamch nie ważne jest zakończenie (podawane czasami na samym początku filmu) - tylko droga do niego prowadząca - Oldboy to właśnie taki film...\