Ciekawe czy ludzie, którzy nadal po latach zachwycają się tym filmem przymykają oko na różne idiotyczne sceny w tym filmie czy nie chcą tych głupot scenariuszowych po prostu widzieć?
Scena śmierci księdza, w której pręt leci w jego kierunku "pół godziny" a ksiądz nadal stoi w miejscu aż prosi się o to żeby przesunął się kroczek w bok a w tle zabrzmiał rechot śmiechów publiczności.
Scena, w której Damien jedzie głośno samochodzikiem, a Katherine nic sobie z tego nie robi, a potem spada z kilku metrów i prawie ginie też prosi się o to żeby spadła na nogi i wylądowała telemarkiem, a kierowca wstał i zaczął klaskać...
Takich głupot scenariuszowych jest mnóstwo, ale dlaczego?
Naprawdę nie dało się do tak dobrej muzyki, gry aktorskiej dołożyć scenariusza, który traktowałby widza poważnie i byłby choć trochę wiarygodny?