Mi się również podobało.
Jak dla mnie lepszy od pierwowzoru.

Dobry, ale na pewno nie lepszy. Muzyka już nie ta, Marco Beltrami to świetny kompozytor, ale nie Jerry Goldsmith. Liev Schreiber, choć zagrał bardzo dobrze, Gregory'm Peckiem nie jest. Podobnie rzecz ma się z Davidem Thewlisem. Mia Farrow, muszę przyznać, to wymarzona Pani Baylock. Z kolei nowy Damien - ten dzieciak w filmie jest ciałem i niczym więcej. Prawda, że w filmie jest sporo napięcia. Nieraz się można przestraszyć. Twórcy nie przesadzili z efektami specjalnymi, którymi przyozdobili nową wersję. Uwspółcześnienie i tylko lekkie zmiany w stosunku do scenariusza zadziałały na korzyść filmu (jak na przykład scena śmierci Jenningsa). Zupełnie chybionym pomysłem była pierwsza sekwencja filmu i Julia Stiles w roli Karherine Thorn. Podobnie rzecz ma się z Petem Poshtletwaitem, który wcielił się w rolę ojca Brennana. Ogólnie jednak film wypada nieźle i da się go z przyjemnością obejrzeć. Niestety, nie mogę zgodzić się z opinią kolegi radetnika, iz remake jest lepszy, niż oryginał.

...skończyłem go oglądać jakieś pół godziny temu... i co wam powiem?...

że ten film to jest NIC!... zupełnie NIC... nie jest gównem, nie powiem, że to kiepski film... ale nie mogę powiedzieć, że by był jakiś dobry... zupełnie nijaki... nie ruszył mnie wogóle... i to że w trakcie oglądanie wypiłem dwa carlsberi nie ma tu nic do rzeczy... zaletą jest to, że nie twórcy poradzili sobie bez efektów specjalnych... ale ten film jest dla mnie zupełnie niepotrzebny... gra ktorów dobra, bez zastrzeżeń, bez zachwytów... muzyka dobra, ale nie to co z 76...
...w porównaniu z oryginałem wypada blado... nie ma nic, czym przewyższał by film z 1976... do niczego też przyczepić się nie można...
ale dla mnie to film bez wyrazu.. zobaczyłem, oceniłem, mogę zapomnieć... za jakiś czas świat o nim zapomni, a oryginał dalej będzie wspominany... mogę dać 5/10