Mia Farrow to zapewne świetny wybór reżysera , film w miarę 6/10
Oryginał jak najbardziej NAJLEPSZY.
Co do Mia...była dla mnie jakaś za 'łagodna' w roli niani..
nie to co ze starego Omena.Tamta budziła grozę.^^
Film jako sam w sobie to tak 5-6 spokojnie zasługuje, ale że jest bezczelną zżynką z czegoś o wiele lepszego, to 3 ode mnie dostaje.
A Mia Farrow niby spoko, ale znów, w porównaniu z tą kobietą z oryginału, to po prostu żenada jest. A scena ze szpitala? W oryginale jest miliard razy bardziej przerażająca, w remake'u raczej śmiesznie wygląda, jak strażnik poci się na widok chłopca...
Mia Farrow jest wybitną aktorką i nie da się ukryć, że inaczej zinterpretowała swoją postać. Billy Whitelaw była, co prawda, znacznie bardziej przerażająca, ale spójrz, jak bardzo różni się wygląd obu pań. Wyobraź sobie drobną, niebieskooką Mię Farrow, sympatyczną starszą panią, która próbuje być straszna xD To dobrze, że potrafi ocenić swój... potencjał, chyba tak mogę to nazwać? Myślisz, że byłoby lepiej, gdyby jej wejściu towarzyszył taki dobór świateł i muzyki, jak w oryginale. Moim zdaniem byłoby zabawnie, bo Mia Farrow za nic w świecie nie chce wyglądać jak wcielony szatan. Czy tam strażnik szatana. Jest też inaczej ubrana, pomalowana, ma inną fryzurę, no i obie aktorki dzieli ponad 15 lat.
W mojej skromnej opinii, Mia Farrow była naprawdę świetna. Właściwie, momentami ratowałą ten film. WIelu rzeczy bym się przyczepiła, ale ona byłaby ostatnią.
Pozdrawiam:D