Hollywood już od dawna robi powtórki, co jest świadectwem bezpłodności twórczej, braku pomysłów, regresu tym bardziej smutnego, że podpartego chęcią zarobienia kasy na naiwnym odbiorcy. Bywają jednak powroty udane, powiedziałbym potrzebne, gdy widzimy świetnie zrealizowany pomysł, który nie udał się w oryginale. Na takie powtórki można przymknąć oko powiedzmy, że ktoś chciał porawić zrąbany pomysł i oddać mu należyte miejsce w tym śmietniku amerykańskich produkcji filmowych. Ale zrobienie kolejny raz akurat tego filmu woła o pomstę do nieba. Nóż się w kieszeni otwiera jak tylko myślę o takich "twórcach", którzy katują poraz drugi doskonały przecież "Omen", sztandarowy przedstawiciel gatunku i klasyka najwyższych lotów. Co tu można było poprawić, co dodać i zmienić żeby było lepiej naprawdę nie wiem. Łapię się za głowę i nie mogę zrozumieć jak można się tak upodlić dla paru wszawych dolarów, kalecząc film i wprost wyprowadzając z równowagi wszystkich szanujących się fanów gatunku. Czy nie ma granicy jakiej tacy ludzie nie przekroczą w swym zaślepieniu? I czy faktycznie nie można było zrobić jakiegoś innego remake'u, bo przecież jest jeszcze mnustwo takich, które aż się proszą o poprawkę. Nie cierpię takich ludzi, takich "filmowców" i gorąco filmu nie polecam.