Nie oglądałem filmu i chyba nie zamierzam. Starego Omena uważam za jednego z najlepszych horrorów. Tworzenie jego nowej wersji jest nie tylko nie szanowaniem sztuki i filmowej klasyki, ale chyba umyślnym samobójstwem producentów. W oryginale wszystko jest perfekcyjne, albo przynajmniej "tak jak być powinno". Wątpie, żeby komuś udało się stworzyć tak genialną muzykę, atmosferę i niebanalną, trzymającą w napięciu fabułę. Jak zobaczyłem chłopczyka, który ma zagrać małego Antychrysta załamałem się. Ja rozumiem, że poprzednik był naprawdę przerażający, ale ten pyzaty "pimpuś"... Ech...