Aurora glowna bohaterka - to najnudniejszy imigrancki przegryw w Szkocji? Spedzilam 20 lat w Szkocji i poznalam innych imigrantow i nigdy nie spotkalam kogos tak przegranego i nudnego. Powiem ze glowna bohaterka z dobrym angielskim i rozumieniem szkockiego akcentu musi zyc w Szkocji od lat. Wyplaty nie sa tak niskie by zyc (szczegolnie wynajmujac tylko pokoj) na tak niskim poziomie jak Aurora. Jednakże jakims sposobem nie stac jej na prad w dzielonym mieszkaniu, ani na jedzenie, ale zarazem stac ja na jedzenie na miescie (??) Jej zycie ciezko ogladac, w zasadzie to nie zycie tylko wegetacja, zadnych znajomych, zadnego hobby, wyjscia z domu, Aurora chodzi do pracy, siedzi na telefonie i je obrzydliwe jedzenie. Czemu nie ma lepszej pracy skoro mowi po angielsku w stopniu dobrym? Podejzane.Do rozmowy o prace na ktorej jej zalezalo, nie przygotowala sie... Nie wiem czy ktos taki naprawde istnieje ,ale jesli tak to ja pierdziele, przykre to zycie. Czy nie lepiej bylo zrobic film o jakimkolwiek innych lokatorze tego mieszkania?
różni ludzie mają różne doświadczenia. to, że u ciebie i u twoich znajomych wszystko potoczyło się dobrze, to dobrze dla was. myślę, że trochę nie złapałaś celu tego filmu-główna bohaterka miała być nudna. nie można patrzeć na wszystkich przez pryzmat własnych doświadczeń i jeśli sytuacja Aurory (swoją drogą to nawet nie poznaliśmy jej przeszłości, więc nie powinniśmy jej oceniać) nie obudziła u ciebie żadnych pokładów empatii to zastanawiałabym się raczej nad swoim podejściem, a nie nad filmem ;-)
Byłoby ok ,ale jej sytuacja jest kompletnie niemożliwa-to przekazac chcialam w mej wypowiedzi . Empatie mam ,ale serio - to co pokazano w tym filmie jest poprostu * nierealne * i kazdy kto jest lub byl na emigracji w Szkocji bedzie to widzial. Wiec nie wiem jaki 'research' zrobili ci którzy zrobili ten film . I zapewne ci ktorzy nie doswiadczyli emigracji w Szkocji z pierwszej reki beda mysleli ,ze tak jest ...
Ona nie była nudna, tylko była zwyczajną kobietą, introwertykiem, była cicha, wycofana i z niskim poczuciem własnej wartości. "Przegrywem" może taką osobę określić jedynie ktoś o bardzo niskim poziomie empatii. Jednocześnie nie była też jakimś odludkiem- wszystkie rozmowy z ludźmi jakoś się jej kleiły, ale miała może problem z tworzeniem relacji długoterminowych. Mnie by szło o wiele gorzej w takich "small talkach", ale cóż... estrawertyk tego nie zrozumie.
Co do znalezienia lepszej pracy- dobra znajomość języka kraju do którego się imigruje, to zdecydowanie za mało. Przecież w Szkocji każdy Szkot mówi po angielsku, także żaden to wyczyn. Dodatkowo trzeba jeszcze mieć jakiś zestaw umiejętności, doświadczenie zawodowe a jak tego brak to przynajmniej pewność siebie i dobre gadane, żeby umieć się sprzedać na rozmowie o pracę. No -ale tego Aurora już nie miała, i wcale nie bylo tak że nie przygotowała się do rozmowy. Ona chciała mówić o doświadczeniu zawodowym, a babka zaczęła zadawać pytania o to co robi w czasie wolnym- na co prawdziwa odpowiedź byłaby tylko - jeść, spać - i tak w kółko. W tym momencie Aurora uświadomiła sobie w jakim jest zapętleniu i że w zasadzie nic ciekawego o sobie nie może powiedzieć, i skłamała o przyjaciołach, filmach i karaoke i podróżach- bo to chciałaby robić- ale nie ma jak- czy to z powodów finansowych, czasowych czy też z powodu bycia skrajnym introwertykiem. Ale jedno się chwali- Aurora próbowała zmienić pracę na lepszą-jednak coś działała w tym kierunku.
Co do braku pieniędzy na jedzenie i prąd- no tak to już bywało w tych kiepskich pracach za płacę minimalną w UK, że żyło się od tygodniówki do tygodniówki. A tutaj Aurora musiała zapłacić 100 funtów od ręki za naprawę telefonu co nadwyrężyło jej budżet i musiała czekać na następną wypłatę. Zresztą - cóż to było za "jedzenie na mieście" strasznie szumnie nazywasz tę biedna porcję frytek z "chippy shop"- tak co najmniej jakby jadła jakiś super obiad w restauracji.
Zapewniam cię zresztą, że takie osoby jak Aurora istnieją i nie jest to sytuacja jak to mówisz "nierealna", ale wiele osób mierzy się z podobnymi przeciwnościami. Z jednym się zgodzę- oglądało mi się ten film ciężko. Ze smutkiem. Ale w przeciwieństwie do Ciebie nie nazwałabym sytuacji w niej przedstawionej - "nierealną" a bohaterkę "nudnym przegrywem".
oczywiscie swoja opinie mozesz miec, ja takze moge, wiec ja mam.Opieram ja na wlasnych obserwacjach i doświadczeniach. Bardzo mi przykro ze poznałaś/es taka osobe czy osoby na swojej emigracji, ja naszczescie nie . Ani nie jestem ekstrawertykiem ,ani nie mam niskiej empatii, po prostu jestem dobra w obserwacji środowiska i ludzi oraz wysuwaniu wniosków.
Stosowanie określenia "przegryw" w stosunku do kogokolwiek jest juz dla mnie zaprzeczeniem jakiejkolwiek empatii. Ok, jest to wprawdzie bohaterka filmowa, nie rzeczywista, but still... Ciekawe co by było gdybyś faktycznie poznała prawdziwą osobę z takimi samymi problemami jak Aurelia? Jeżeli uważasz to za nierealne to chyba jednak nie jesteś taka dobra w obserwacji środowiska i ludzi oraz wysuwaniu wniosków. Film mi się podobał i pokazywał tę smutną, samotną imigrację. Takie jej odmiany też są, nie wszystkim imigracja się udaje.
dobra sluchaj, rozumiem ze uwazasz filmowa Aurelia za swoja bratnią dusze czy moze przypomina ci kogos kogo znasz lub samego/sama siebie. Nie mam ochoty o tym dyskutowac , bo nie o tym jest ocena filmu zeby tu jakies terapie przeprowadzac. okreslenie przegryw jest okresleniem charakterystyki czlowieka - jedni nimi sa inni nie , i tyle, to stwierdzenie faktu, ale prosze okresl jednym czy dwoma slowami kim jest Aurelia wg ciebie. Nie jestem dobra w obserwacji ludzi i srodowiska czy moze nie natknelam sie na taka osobe ,bo - nigdy nie pracowalam w fabrykach , magazynach itd? nigdy nie dzielilam mieszkania? Trudno wiec kogos takiego byloby mi spotkac. Ale rozumiem ze ty piszesz z wlasnego doswiadczenia wiec ok wierze ci ze sa tacy ludzie i takie sytuacje. Przykro mi z tego powodu,trzymaj sie i nie daj sie na emigracji. Ja podpisuje sie pod moja pierwsza wypowiedzia,gdyz opisuje trafnie film. Zeby emigracja az tak sie nie udala to trzeba byc no - przegrywem. bez odbioru
Aurela jest samotną osobą na skraju depresji przebywającą na emigracji. To jest charakterystyka. "Przegryw" natomiast to określenie pejoratywne, negatywnie oceniające - po angielsku: "loser". Tak określa się kogoś, żeby go urazić i pokazać własną wyższość nad nim. Zero w tym określeniu empatii i dość sporo pogardy. To taka mini analiza socio-lingwistyczna tego słowa.
O mnie się martwić nie musisz. Moja emigracja "niezarobkowa" trwa już z 15 lat i nie przypomina sytuacji Aurelii. Epizod "zarobkowy" miałam przez rok po liceum, także temat środowiska taniej siły roboczej w fabrykach/magazynach też liznęłam i wiem, że może być kijowo. Pewnie- jakieśtam cechy wspólne z Aurelią dostrzegam u siebie, ale przede wszystkim widzę w niej ofiarę systemu, a nie tylko "smutnego przegrywa".
ofiara jakiego systemu? wszyscy jestesmy ofiara systemu, ale jesli sie wyjezdza z kraju gdzie pracy nie ma lub nie mozna znalesc, jedzie sie do UK gdzie pracy jest w bród szczegolnie w miejscach gdzie lokalsom pracowac sie nie chce, to trzeba korzystac ,a nie nad soba sie uzalac, bo wiadomo ze emigracja (czy tez ciezkie zycie,bieda itd) nie jest dla ludzi nieogarnietych minimalnie nawet. To mozna sobie byc biednym w kraju z jakiego sie wyjechalo ,jesli nie widzi sie okazji i sposobu by sobie jakos poradzic . Wiec tak jest sie wtedy 'luzerem' .Nie kazdy kto sobie nie radzi tudzież przezywa załamanie lub smutek ,ma depresje. Depresja teraz sie rzuca w lewo i prawo. Wiec nie diagnozuj jej. Wyglada na osobe ktora nie rozumie jak dziala swiat i spoleczenstwo ,mimo ze nie jest przeciez mloda. Co ona w ogole robi w tym UK to ciezko zrozumiec. A ty byc moze patrzysz na nia tak jak patrzysz gdyz nie jestes na emigracji zarobkowej, myslisz sobie zapewne -co za smutna duszyczka, nie zasluzyla na taki los. A tania sila robocza w fabrykach ,sprzataniu ,magazynach nie jest wcale tania. Zarabia sie tam wiecej niz np w biurze.