Film nie jest wybitnie wspaniały, jest mniej "magiczny" niż sobie wyobrażałam, nieco przyciężki w kolorystyce i... zimny. Muzyka jest świetna i film jako całość dobrze zrobiony. Zaskoczyła mnie inna rzecz - fabuła jest poprowadzona w naprawdę godny podziwu sposób. Od pierwszych momentów, niemal do końca naprawdę myślałam, że Ondine okaże się Ondine - mityczną nimfą. W pewnym momentach rodziły się wątpliwości, ale obraz miał w sobie coś takiego, co cały czas prowadziło mnie w stronę tego właśnie rozwiązania - ona naprawdę jest nimfą...
Kiedy na koniec wszystko się wyjaśniło, uświadomiłam sobie, że twórcy oszukali nas w najbardziej wyszukany sposób. Widz ma być jak Syracuse, który miota się między myślą o tym, że dziewczyna, którą wyłowił to legendarna nimfa, a zwykła dziewczyna, która w taki czy inny sposób znalazła się w wodzie. I to właśnie muszę twórcom oddać - historia niezbyt skomplikowana i średnio ciekawa - "emigrantka, szmuglująca narkotyki, która przypadkiem znalazła się w wodzie i niemal utonęła" zmienia się w niezwykłą opowieść o zakochanej, magicznej istocie, która chce w imię miłości do człowieka porzucić swój świat.
Polecam :)
jaki ten film jest zajebisty ! Ja również polecam ! Miło mnie zaskoczył ! <333333
film taki sobie, ciekawa bylam colina jak patrzy na alicje :) no ale w sumie chcialabym mieszkac sobie w takiej bajeczno zimnej miescinie :)
Mogłaś zaznaczyć na początku swojej wypowiedzi, że to spoiler. Wielkie dzięki. Już nie muszę oglądać.