Myślę że warto dać temu czemuś szansę, atrakcyjny temat więc...
W każdym razie trzymajmy kciuki.
Cóż, film niezły ale nie powalił. Czegoś brakło. Porównując z "The Road" to jak by wstęp do tego co się dopiero na świecie wydarzy...
Najbardziej urzekają zdjęcia. Piękne światło, kadry mistrzowskie. Fabuła może i ciekawa, ale w pewnych momentach miałam wrażenie, że wiele dobrego wpłynęłoby na całość skracając film o 1/3. Otwarte zakończenie przyczynia się do refleksji, sytuacja pary jest skomplikowana i tak naprawdę z pozycji widza niemożliwa do rozwiązania, a jednak chowa się w tej tragedii jakaś garstka nadzieii.
Warto oglądnąć, ale większy entuzjazm miałam przed wejściem na seans.
Spędziłam z tym filmem trochę czasu, tłumacząc go na OffCamerę - to jeden z moich tegorocznych faworytów zdecydowanie. Wydaje mi się, że ten efekt "przydługości" potęguje nastrój niepokoju i nieuchronności tragicznego końca, angażuje widza w sytuację bez wyjścia.
Nie za bardzo czułam tą 'garstkę nadziei' czającą się w otwartym zakończeniu. Interpretowałam to raczej jako spuszczenie zasłony milczenia na smutny finał. Tak, jakby zakończenie ich historii nie miało już dla reżysera znaczenia, liczyła się tylko postawa, jaką przyjęli oczekując końca.
I tak, zdecydowanie - zdjęcia bomba:)