ekranizacja gry komputerowej, która sama od gry niczym specjalnie się nie różni. fabuła szczątkowa, na pierwszym planie są liczne pojedynki, które rozegrane zostały w ekstremalnie wręcz kiczowaty i tandetny sposób. przyznam że nastawiałem się na coś z większą dawką gore, tymczasem efekty są całkowicie wyzute z realizmu (kiepskiej jakości zabawa CGI), a cała rzecz to klimaty bardziej w stylu durnych bajek pokroju "Dragon Ball" czy "Sailor Moon". mimo tego, a może właśnie dzięki temu, jest to pozycja do tego stopnia głupia i nieszkodliwa że aż budząca sympatię. choć i tak, te blisko półtorej godziny seansu to zdecydowanie za dużo, bo pod koniec wlecze się już niemiłosiernie. jeśli jednak interesująca wydaje ci się opowieść o lasce paradującej w fikuśnej bieliźnie i kowbojskim kapeluszu, która za życiowy cel obrała sobie ćwiartowanie zombie, to może "Oneechanbara" jest filmem właśnie dla ciebie.