z tym filmem w polsce a to dość dziwne jak na nasze warunki. chyba rzeczywiście jest dobry.
Ja nie mogę tego filmu nigdzie znaleźć ! W sklepach internetowych jest tylko wersja z lat 80' :( a mnie interesuje ta wersja. Gdzie mogę ją odnaleźć ??
Już jest, wypożyczyłam wczoraj.
I mam mieszane uczucia. Może nie bardzo wiernie, ale całkiem znośnie ekranizuje powieść, jednak wrażenia... średnie. Niby wszystko fajnie, ale do "Mansfield Pak" mu daleko, do "Dumy i uprzedzenia" z 1995 r. jeszcze dalej (lepszy do "DiU" z 2005 z Keirą Knightley, ale od tej fatalnej produkcji wszystkie inne ekranizacje J.A. są lepsze).
Może na moją ocenę wpływa fakt, że "Opactwo Northanger" uważam za jedną ze słabszych powieści Jane Austen.
trochę śmieszne jest porównywanie produkcji telewizyjnej do produkcji kinowej , mi sie podobał , nie oczarował mnie ale nie eocenie go źle bo z 3 nowych produkcji z 2007 roku chyba najbardziej mi sie podobał , każdy ma swój gust :)
Mansfield Park to dla mnie kompletne dno. Przeczytała ksiażkę i jestem zawiediona wszystkimi jej ekranizacjami
A ja książkę "Mansfield Park" bardzo lubię, film też mi się podobał, oglądałam po wielokroć.
Z "Opactwem Northanger" już naprawdę inna sprawa, mam wrażenie, że to najsłabsza powieść J. Austen, a wszystko przez miałkość postaci Katarzyny i jej brak zdolności oceny otoczenia - po postaci takiej jak choćby Lizzy Bennet to musi, niestety, razić.
Do "Emmy" mam jeszcze stosunek średnio przychylny (do książki, jej ekranizacja to mi... broszka).
Ups, gapa ze mnie... Zapomniałam dodać, że podobała mi się ekranizacja "Mansfield Park" z 1999 r. z Frances O'Connor - to tego filmu sentyment zostanie mi na wieki... ;-)
Przyznam Ci szczerze, że oceniając film (czy ekranizację) nie mam jakichś takich wewnętrznych rozterek typu: "Hmmm... To jest produkcja kinowa więc dostanie bonus za duży ekran, a to telewizyjna, więc tyle punktów, na ilu calach oglądałam, pomnożone przez ilość odcinków".
Cóż, może i tu ironizuję, ale naprawdę, porównywanie produkcji telewizyjnych z kinowymi nie przyprawia mnie o żaden dygot egzystencjalny.
Dla przykładu (a teraz coś z zupełnie innej beczki!) powiem, że nigdy też nie miałam problemów z porównaniem i ocenianiem serialu a filmu kinowego (vide: uważam, że serial "Święty" z Rogerem Moorem jest boski, tymczasem film z Kilmerem to jakaś kaszana).
Ta produkcja, tj. "Opactwo Northanger", jest produkcją telewizyjną, a podobała mi się bardziej od "Dumy i uprzedzenia" z 2005 r. Może nie ma tu znanych nazwisk, ale jest za to dobry warsztat aktorski (dziewczyna grająca Katarzynę świetnie oddała rozmarzoną, by nie rzec, że "rozfantazjowaną" naiwną młódkę o przeciętnym charakterze - postać ta w filmie irytowała mnie równie mocno, jak w książce), wiernie oddane realia, śliczne plenery.
Film na dvd jest w Polsce i można go kupić w internecie już od 32 złotych między innymi tu: http://sklep.biblionetka.pl/291485,Filmy_Obyczajowe-romanse_Opactwo-Northanger-2 007.html