Deszczowa noc, stacja benzynowa na pustkowiu zaś bohaterka to młoda kobieta cierpiąca na halucynacje. Zapowiada się, na dobry kąsek wśród slasherów ? Otóż niezupełnie.
Ten przepis był, twórcy mieli go wprost pod nosem i powstaje pytanie czemu z tego nie skorzystano. Scenarzyści cierpią obecnie na jakiś zanik wyobraźni, który objawia się również w przypadku tego filmu.
Gdyby tak bardziej rozszerzyć i urozmaicić urojenia i omamy bohaterki mogło być lepiej, może nawet można by go było postawić obok bardzo udanego Malignant.
Halucynacje, na które cierpi dziewczyna stwarzały pole, żeby trochę zaszaleć, pozwolić pofolgować wodzom fantazji i niestety tego tutaj brakło. Scenariusz prosił by, to się zadziało, tylko w większym i bardziej pomyślanym stopniu. Niestety ta ręka wychodząca z muszli klozetowej to ciut za mało. Zabrakło scenek w takich klimatach, koszmar czy rzeczywistość.
Gdyby James Wan maczał w tym palce, wówczas działoby się o wiele, wiele więcej.
Konfrontacja z psycholem również raczej banalna a łatwo było dodać parę poprawek i rozegrać to znacznie lepiej.
Ostatecznie, to niezły film. Nie nudzi, nie wlecze się. Pomiędzy niezłym a dobrym, tylko więcej kreatywności dawałoby coś lepszego. Ale to już dywagacje, co by było gdyby scenariusz trafił do kogoś z wyobraźnią taką jak James Wan.
6.5/10 Dobre chęci, niewykorzystany duży potencjał.