Może i Ben Affleck lubi czasem uratować naszą planetę wraz Brucem Willisem i Michealem
Bayem. Wybaczam. Również jako reżyser, Ben lubi też wpleść troszkę melodramatyzmu,
patosu, frazesów i tanich wzruszeń. Wybaczam. Wybaczam, bo dawkuje te elementy tak
delikatnie, że nie zepsuje ciekawego scenariusza, a do takich ma najwyraźniej nosa. Nawet
dzieląc historię operacji Argo przez 5, lub po prostu traktując film jak fikcję, ciężko byłoby nie
dać się porwać. Są zapewne tacy, którzy wypisali by szereg zastrzeżeń w kontekście
kulturowym, historycznym, politycznym, bo temat jest poważny i delikatny. Ale nie zapominajmy,
że to jednak kino rozrywkowe, bazujące na niezwykłej historii, opowiadające ją tysiącom ludzi,
którzy pewnie o niej nigdy nie słyszeli. I wydaje mi się, że Ben opowiada tą historię
przekonująco. Film jest bardzo skutecznie rozrywkowy. Bawi i trzyma w napięciu. Jest
realistyczny. Nie dlatego, że dobrze oddaje realia historii, bo tych nie jestem w wstanie ocenić.
Realizm polega na przekonującym ukazaniu historii. Ja to po prostu kupuję, choć na pewno
traktuję z pewnym dystansem. To kawał dobrej rozrywki, nie dokument. Ciekawa historia,
bsada dobrana idealnie, muzyka świetnie budująca klimat, ładne zdjęcia, napięcie i szczypta
humoru. Czego chcieć więcej od przyzwoitego thrillera?