Affleck jest niestety największą porażką tego filmu

Tzn. odrzucając wszelkie ideologiczne pierdoły, sam film, jako film jest naprawę dobry. I tu Affleck (w roli reżysera) spisał się, moim zdaniem, bardzo dobrze.
Jeżeli zaś chodzi o odtwarzaną przez niego postać, to też miałem pewien zgryz. Tzn. fajnie jak u odważnego człowieka można obejrzeć moment strachu. Ale ogólnie to taki agent, spec od wyciągania innych z "czarnych doop", to wydaje mi się powinien być bardzo mocną postacią, ostro zarysowaną, nawet po skraj kontrowersyjności. Tu niby Afflek postawił się zwierzchnikom, ale jednak ogólnie był "za miły". Takie miałem odczucia i dlatego cały film oceniłem na 8, a nie na 9. Ale jeszcze raz powiem. "Affi" jako reżyser połechtał moje ego. Dopieścił sceny, starannie dobrał aktorów. Nie to co większość dzisiejszych reżyserów robi:
Na wszelkie uwagi o gównianej i pozbawionej sensu scenie, odpowiada zaciągając się skrętem - "Joł człowieku! A kto to zauważy? Te jełopy żrące przez pół seansu popcorn z wiadra jak dla świni?"
;)
Przesadzam, ale pewnie coś w ten deseń mówią.