Czy ja czegoś nie rozumiem, czy może na prawdę cały film polega na tym, że trzeba kilka osób przeprowadzić przez bramkę na lotnisku... i do tego sprowadza się cała akcja
tego filmu - czyli 5 min napięcia (zdaniem innych, bo ja jakoś nie doświadczyłem nawet tyle) a cała reszta filmu to tylko i wyłącznie nuda i polityczna gadanina. Przecież tam nic
się nie dzieje i o nic nie chodzi i w ogóle po co było to kręcić... i oglądać!? To już mogłem te 2h, nie wiem.... pogapić się na akwarium czy ogień w kominku... nawet w białą
ścianę - ciekawiej by było a i napięcia też więcej! Ten film nie jest nawet średni, więc o co chodzi z tym Oscarem?