Film oceniam 7/10.
Trochę mi się nie podoba na siłę budowanie "hollywoodzkiego" napięcia.
Pomijam fakt gonitwy radiowozów za już startującym samolotem - może faktycznie tak było, nie
wiem.
Ale cały motyw dzwonienia przez funkcjonariusza z Iranu do biura producenta filmu w Los
Angeles i podniesienie słuchawki w ostatnim momencie - raczej naciągane.
Różnica czasu między Teheranem a LA to 12h - samolot startował jakoś w dzień więc w LA
musiał być środek nocy.
Irański funkcjonariusz raczej nie mógł się spodziewać, że ktoś podniesie telefon w biurze
producenta filmu o tej porze...
Podejrzewam że cała historia została uznana przez twórców "Operacji Argo" za trochę zbyt
nudną i dodali takie "smaczki"...
Inny temat - fascynujące jest to że scenariusz i materiały do filmu "Argo" gdzieś istnieją w
archiwach, myślę że korzystając z popularności "Operacji Argo" ktoś go powinien teraz szybko
nakręcić - hicior murowany!
No tak, naciąganych scen było tu sporo (te wymienione przez Ciebie zirytowały mnie najbardziej). Ale czegóż innego spodziewać się po amerykańskiej produkcji? I tak nastawiałam się na coś dużo bardziej gwiazdkowo-paseczkowatego, klaskającego i łzawego. Na szczęście film trzyma poziom w swojej klasie, a akcja na lotnisku jest naprawdę dobra.