Film jest dobry, powiedziałbym nawet, że bardzo dobry. Aczkolwiek z całą pewnością nie
zasługiwał na Oscara w kategorii najlepszy film roku 2012. Zapewne film został nagrodzony
wyłącznie dlatego, że opisuje historię kilku ludzi ze Stanów Zjednoczonych i ich brawurowej akcji
odbicia rodaków. Zapewne też dlatego pofatygowała się sama Michelle Obama (w końcu historia
opowiadająca o rodakach USA[!]). Czysta abstrakcja. Film kilkukrotnie gorszy od "Django"
Quentina Tarantino. No cóż.
Widziałem i Django i Argo. Django jest sympatyczne, Argo banalne i zrobione prostym schematem napiętej końcówki co spotykamy w tandetnym kinie a nie zdobywcy Oscata.
Najlepszy z tych dwóch filmów jest zdecydowanie "Poradnik Pozytywnego Myślenia" który obejrzałem również i który nominowany był również i jest zdecydowanie lepszy od Django, nie mówiąc o Argo
zgadzam sie ze argo nie zaslugiwal na oscara, a nawet byl najgorszy ze wszystkich nominowanych filmow, w mojej opini Les Miserables Nędznicy byl faworytem :)
Zgadzam się "Poradnik Pozytywnego Myślenia" powinien wygrać bo Operacja Argo to strasznie nudny film, nie rozumiem za co ten oskar
Zgadzam się. Cały czas miałem podobne wrażenie oglądając ten film.
Gdyby była to historia ratowania ludzi o innej narodowości to by nigdy nie wygrał Oscara.
Przestaję powoli wierzyć w obiektywność tej nagrody.
Może właśnie Akademia chciała pokazać, że niema sensu kręcić nadętych "oscarowych" filmów. Dobra historia, wartka akcja, świetna scenografia, dbałość o szczegóły historyczne i klimat (ducha epoki). To mi się w tym filmie podoba, niema w nim żadnej spiny ani pretensji. Chciałbym w kinie widzieć więcej tego typu filmów niż pomników w stylu "Lincolna"
Założę się z Tobą o każde pieniądze, że gdyby historia filmu była na podstawie historii któregokolwiek z krajów na przykład europejskich, film nawet nie byłby nominowany do Oscara.
Zgadza się, ale Oskary to Amerykańskie nagrody i nie ma co się dziwić, że nagradzają filmy albo o tragicznych losach Żydów, albo o heroicznych Amerykanach. Pomijając fakt, że nagrody wręcza sobie wzajemnie kółko adoracji (Ty mi coś, ja Tobie coś).
Jedna rada do Was, miejcie wyje*** na te statuetki, a będzie Wam dane. Ja nigdy nie kierowałem się wyborem filmu poprzez jego nagrody (zwłaszcza Oskary).
Myślałem podobnie o samym filmie, jednak właściwie przez przypadek obejrzałem go po raz drugi i całkowicie zmieniłem swoje podejście. "Argo" to świetnie napisany, zagrany obraz. Trzyma w napięciu właściwie od początku do samego końca. Może robić za transparentny przykład amerykańskiego kina akcji. Inną sprawą jest, czy zasługuje na Oscara. Moim zdaniem "Poradnik pozytywnego myślenia", "Django", "Zero Dark Thirty" były nieco lepsze, ale na pewno nie można wygłaszac takich kategorycznych sądów, jak powyższe.