Film calkiem fajny, ale potem jak juz prawie nie przeszly bilety, po to zeby gruby pan prawie nie odebral telefonu, zeby dziecko zlozylo portret z wycinkow papieru i źli panowie prawie dotarli na lotnisko na czas, a potem prawie zatrzymali samolot... huhu, too much.
To prawda.
Choć z drugiej strony sama forma jaką jest film, jest w jakiś sposób ograniczona. Bo to co się dzieje w realu, jeżeli nawet trwa kilka godzin (np. 3 godziny po opuszczeniu ambasady wpada tam wojsko) w filmie nie ukazane jako "chwilę po" dla widza praktycznie nie istniało by w ogóle.