szkoda tylko że z każdego wybrano same wady.
Jako bezmyślny odmóżdżacz jest świetny. Katastrofy, wojsko, naukowcy, politycy, wybuchy, bohaterowie, dzikie zwierzęta, zdalne sterowanie, wybuchające śmigłowce, strzelaniny, szaleni laweciarze i małe pieski. Taki film na jedno obejrzenie, ani mniej ani więcej. Zgrzebnie zrobiona sensacja.
Cała reszta to jak w liniowej grze. Większość osób na ekranie to NPC których zadaniem jest albo krzyczeć, albo ginąć. Mnóstwo wątków pobocznych których celem jest tylko dojście do jednej sceny. Traumatyczne historie rodzinne tylko po to by nasz bohater mógł użyć książki do czytania. Cały wątek z laweciarzem służył tylko po to by w danym momencie miał klucz uniwersalny. Wątek naszej golfistki miał na celu zrobienie sceny w którym golfistka kijem golfowym zdziela pieska. I tak w zasadzie cały film.
Nasze super inteligentne i super silne pieski są obecne tylko wtedy, gdy ma się dziać jakaś akcja. Gdy akcja się kończy zapewne idą odebrać dniówkę albo mają przerwę na herbatkę, bo nagle znikają i pojawiają się gdy fabuła tego wymaga. Ale pieski chyba są chore, bo mają chwile słabości - raz nie straszny im wóz opancerzony i drużyna komandosów uzbrojonych po zęby, a raz dają się zamknąć w PKSie i jest to dla nich bariera nie do pokonania. Znalezienie laptopa na moście po katastrofie, wybuchach, eksplozjach i totalnej demolce - bez problemu! Zrobienie pułapki ze zdalnym monitoringiem, zdalnym sterowaniem autobusem - bez problemu, nawet McGyver byłby zawstydzony. Amerykańska papka sensacyjna jak w typowym filmie klasy "C" - ma być dużo wszystkiego i jeszcze wybuchy, to się zawsze sprawdza.
I to co jest w kinie koreańskim irytujące - wszyscy bezładnie biegają, piszczą i każdy bohater ma góra dwie cechy. Nasz polityk ratuje wszystkich z opresji, kieruje akcją, pomaga ludziom by na koniec usłyszeć "dotarliśmy do końca, a tu nie ma nic, wszystko twoja wina, polityku, po co się ciebie słuchaliśmy!". Praktycznie każda postać zachowuje się jak dziecko we (hehe) mgle i czeka aż ktoś powie co zrobić. A jak nie to robi jakąś głupotę - typu nie schowa się, nie pomoże i stoi jak ten cieć na hałdzie żwiru. A najbardziej racjonalne i konkretne pomysły przetrwania w katastrofie ma dziecko. Akcje w ostatniej sekundzie, szalone pomysły niczym w Wallalce&Gromit i finalny morał że polityka to zło. Blablablabla.
Do obejrzenia, ale nazajutrz zapomnisz.