I kolejny letni hit, tym razem reżysera dwóch pierwszych części "Shreka". Pierwszą część Narnii (6+/10) widziałem gdzieś z dwa lata temu w kinie i uważam, że to całkiem niezły przykład sprawnie zrobionego kina fantastycznego. "Książe Kaspian" jest trochę odmienny od pierwszej części sagi, bardziej mroczny i dojrzalszy, jednak dalej zostaje dosyć naiwną bajką ;) Zdecydowanie pierwsze co denerwuje to irytujące i naiwne dialogi (typu "Równie dobrze możemy zostać tu na całą wieczność" - "Ktoś ma orzeszki?"; "Skoro ty rośniesz to i ja rosnę z tobą"; czy Kaspian ratuje Zuzannę i z miną rasowego zboczeńca mówi do niej "Dalej nie chcesz mojego rogu?") oraz kulawy dubbing. Scenami bitew oraz walk pewnie bym się podniecał, gdybym nie obejrzał "Władcy Pierścieni", a niestety Adamson nie ma tej klasy co Jackson. Warto pochwalić niezłe zdjęcia, świetne efekty specjalne oraz scenografię. Do tego bardzo dobra muzyka autora soundtracku do takiej gry jak "Metal Gear Solid". Dobra, nie chce mi się rozpisywać, daję 6/10, bo mimo wszystko sympatycznie się to ogląda :P