Ktoś bliski, chodź wydawałoby się że jest daleki. Ktoś pełen ciepła i dostojności. Pełen dobra i mądrości. Ktos kto wzywa nas do pójścia wyznaczoną przez niego ścieżką. Ktoś jak Chrystus. Gotowy oddać życie za wszystkich.
Ktoś, kogo słowa nie są w stanie opisać ... ktoś kto nigdy nie zawiedzie, pełen mądrości i spokoju, miłości, odwagi, szlachetności i piękna ... nie potrafię inaczej tego wyrazić ... nikt nie potrafi ...
to trudne coś powiedzieć o Aslanie... To jak mówić o Jezusie... Ale ja go spostrzegłam jako kogoś łagodnego, a zarazem groźnego. Pełnego ciepła i miłości. Wymierzającego sprawiedliwość. Odniosłam też wrażenie, że zawsze zwleka do ostatniego momentu.... Ale po mimo to, jest to najpiękniejsza istota, po mimo grozy jaką wytwarza obok siebie. Napawa siłą każde serce, które usłyszy Jego imię... To niesamowite !
Mnie on denerwował w tej części, bo wyszedł dopiero pod koniec filmu ;[
a tak to go prawie nie było, i nie umiem się pozbyć wrażenia, że zwykły z niego tchórz, a nie lew ;P
Ale tak ogólnie, to go lubię ;]