I żeby było jasne nie liczy się nóż kuchenny ani deska(którą biją się pseudokibice). Chodzi o :tarczę,miecz,sztylet,łuk(ech...tutaj mogę się pochwalić)...i inne dawne bronie...jeśli tak to czy umieliście się nimi posługiwać...
Niestety prawdziwa oręż nigdy nie trafiła w moje ręce. Kiedyś myślałem żeby wstąpić do bractwa rycerskiego, lecz cóż... to dość kosztowne ze względu na ceny stroju oraz broni(takiej, która się nie zniszczy po paru uderzeniach). Może w przyszłości, kto wie... :)
Parę razy miałem okazję potrzymać białą broń w dłoni. Ale posługiwać się tym to raczej mało kto umie.
ja kilka razy miałam w rękach łuk i gdyby to było możliwe chodziłabym na treningi ale w okolicach Lublina nie ma żadnego ośrodka łuczniczego... aczkolwiek zostalam kilka razy pochwalona za dobre oko ;DD
w czasie wakacji miałam okazję ćwiczyć na łuku ale jest dosc trudne jak dla mnie nauczyć sie tego gdyz trzeba mieć dużo siły i celnośćci:):)
jak przeczytałam tytuł posta to szczerze lekko mnie zaskoczył :) Bo taki jeszcze tu się nie pojawił hehe
W każdym razie odpowiadając na Twoje pytanie, tak trzymałam broń w ręku, pistolet. Potem magazynek, pociski itp. Ciężki w sumie był
teraz ja się wypowiem...
miałam w ręku miecz(na Jarmarku Świętojańskim),
kolczugę też miałam na sobie parę razy(znajomy produkuje rekwizyty do filmów:armaty, kolczugi,łuki m.i.n. do "Ogniem i Mieczem")...
nawet raz strzeliłam z armaty-ale się przestraszyłam( była to armata mini co prawda ale huk straszliwy).
a łuki-no cóż...już kilka miesięcy łucznictwo trenuję zawodowo...mam dwa klasyczne łuki,jedne bloczkowy i jeden "goły".
miałem w ręku miecz, a nawet kilka mieczy (sąsiad ma kilka) planuje kupić sobie własne. Poza tym miałem na sobie kilka części zbroi rycerskiej.
Propos posługiwania się mieczem, to mistrzem nie jestem ale coś tam umiem, czasem z kumplem ćwiczę.
Pozdrawiam
W wakacje strzelałam kilka razy z wiatrówiki i z łuku :D Dość celne były moje strzały. Chciałabym znowu trochę postrzelać z łuku.
W ręce miałam wiele broni(miecz,sztylet,karabela,szabla chińska,katana,tanto...),co do posługiwania się to próbowałam fechtunku,ale nie opanowałam go perfekcyjnie,jedynie dosyć dobrze posługuję się łukiem.
widze że każdy z was miał w ręku róznego rodzaju broni...ja miałam tylko luk i pisotolet i jestem z tego zadowalnona chociaż szkoda że nie umiem tak dobrze się tymi posługiwać...no może trochę łukiem udaje mi strzelić kilka dobrych celów...ale trzeba miec duzo siły aby wystrzelic ten łuk i dobrze trafić...
Miałam okazję trzymać miecz (efekt był taki jak Zuchona w filmie), łuk (massakrycznie sie napina cięciwę, szacun dla specjalistów i fanów) zarówno taki drewniany jak i metalowy oraz kuszę. Fajna broń, może mam 'cela' i ustrzeliłabym martwego łosia, ale potrzeba dużo siły.
jak pisałam-miałam kilka razy mozliwość strzelania z łuku i wg mnie nie jest to takie ciężkie-tak strzelałam z profesjonalnego sprzętu jak i z tego 'podstawowego'.jest to moze wysiłek ale jednak kiedy puszcza się cięciwe to jest to chyba najcudowniejsze uczucie...'brzdęęęk' i strzała leci do celu ;D
z tego co widac prawie wszyscy mieli do czynienia z łukiem...ja też miałam oczywiście...ale też próbowałam z toporem i z siekierą...??
No cóż... Jak chodziłam do zerówki, to owszem, parę razy mi się zdarzyło miec wiatrówkęw rękach, ale potem tata sprzedał... Dziś miałam łuk (sikwomen) ale jędza nie chciała szukac strzał, a ja tak się namęczyłam, żeby cięciwę założyc... No a w niedalekiej przyszłości będę miec swój łuk. (A Gsiu kto wie, kiedy najdejdą czasy, że nawet i miecz będziemy nosic przy boku xD Tzn. nie my... Tylko ta osoba u naszego boku heheh :D)
ojejQ serio ?
a dacie mi postrzelać ?
prosze bede grzeczna !
umiem robić siusiu do kibleka.
żal !
czy wy zawsze musicie sie do siebie zwracać w każdym poście ? !
Jeśli chodzi o łuk, to to, jak ciężko się go napina zależy od tzw. naciągu (mierzonego w kilogramach)- im mniejszy, tym łatwiej go napiąć, ale siła wystrzelenia strzały jest mniejsza (a więc zasięg mniejszy). Więc zależy, na jaki naciąg trafiliście :)
Ja kiedyś uczyłam się walki mieczem europejskim i chińskim, posługiwania się toporem też :) trochę nawet obrażeń zebrałam ;) i z tarczą ćwiczyłam. Więc łatwiej mi sobie wyobrazić, co przeżywał Piotr w pojedynku z Mirazem.
Teraz strzelam z broni czarnoprochowej - a więc efekt jest taki jak przy armatach.
Strzelanie z łuku też zaliczyłam, ale niestety mam wadę wzroku, która dość przeszkadza w tym - ale wszystkiego można się nauczyć :). Teraz chciałabym łuk drewniany (bo strzelałam z kompozytu ze sztucznych włókien).
A i jeszcze jazda konna :)
nie przejmuj się. ja też mam wadę wzroku...to fakt. czasem to przeszkadza ale nie jest tak źle...
wiem bo sama często mam wypowiedzi skierowane do innych osób ale bez przesady./ja nie mam ochoty czytać o waszych przezyciach z życia codziennego jeśli to w poło9wie odbiega od tematu.
heh, dzięki :) niestety trzeba spędzić sporo czasu na torze łuczniczym, jak się widzi inne kąty i odległości niż w rzeczywistości :)
zresztą dwukrotna mistrzyni olimpijska w strzelaniu z karabinka pneumetycznego ma tę samą wadę co ja :D
Po strzelaniu z prawdziwego łuku zrobiłam sobie własny :D Wystarczy dobra lina, gruba gałąź oraz scyzoryk i łuk gotowy :)
No ja kiedyś byłam na warsztatach wykonywania łuków i trzeba się troszkę naskrobać, żeby zrobić naprawdę dobry łuk :) Podstawą jest kawałek drewna odpowiedni (np. jesion), cięty wzdłuż słojów :) Na cięciwe można użyć lnu, konopii a nawet jedwabiu :)
ja miałam kilka razy miwcze i tarcze w rękach ale nie umiałam sie nimi zbytnio posługiwac bo kiedyś ja mój tata należeliśmy do zakonu rycersiego na zamku w dobczycach .
było zajebiście
wiesz, to było przy okazji jakiejś imprezy popularyzującej historię :) a warsztaty prowadził producent łuków. Różne warsztaty są na Wolinie w grodzie na przykład (chociaż nie wiem, czy akurat robią łuki). Trzeba się porozglądać. Jak będę miała jakieś info to chętnie przekażę :)
Ja osobiście "wytwarzam" łuki tradycyjne. I wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Wystarczy kawałek deski z dobrymi słojami i z dobrego drzewa. Oczywiście, potrafie się takim łukiem nienajgorzej posługiwać. Dla mnie łuki bloczkowe to nie są łuki.
No, a potem musisz trochę poskrobać wzdłuż odpowiednich słojów. Jednak dobre kilka godzin pracy :)
Kilka godzin samego skrobania. Jeszcze drzewo trzeba przygotować, cięciwę skręcić(najlepsze robiono podobno z żył) i ogólne szlifowanie. Praca przynajmniej na kilka dni, a ludzi wykonujących ja niewielu- dlatego repliki broni są tak drogie.
Ja posiadam chiński miecz i szablę, czasem są potrzebne na treningach Kung-Fu. W szabli mam już pewną wprawę, z mieczem jest trudniej (właściwie leży nieużywany od dwóch lat, więc już zaczął rdzewieć)
ja miałem maczetę ale nie raz setki no skoro ja mam, miecz samurajski i normalny.
Wiecie po czym poznaje się szkielety łuczników? Po odkształconych kościach palców.
Trenowałam łucznictwo i powiem tyle- to dosłownie ciężka robota.
Naciągniecie łuku nie wygląda na ciężką pracę, ale rzadko zdarza się by początkujący utrzymał strzałę właściwie na dość długo by celnie strzelić. Na początku łatwiej strzelało mi się ze współczesnego łuku z twożywa, ale gdy dostała do ręki drewniany już nie chciałam do niego wrócić.
Strzelałam z replik krótkich, tatarskich łuków, cisowych europejskich(taki miał Robin Hood:)) i raz długiego samurajskiego- najbardziej pasował mi ten drugi.
Kusza- zabawa na jeden raz- stosunkowo łatwo się strzela, siła rażenia jest bez porównania większa, mniej też trzeba wysiłku(naciąga się korbką)
Miecz i szabla- o tym można książkę napisać. Chyba nie ma we mnie krwi Wołodyjowskiego, nie lubię zabaw białą bronią. Może dlatego, ze w przeciwieństwie do łuku, ona na 99% powstała, żeby ranić i zabijać drugiego człowieka.
Pozdrawiam
No, i jeszcze trzeba odpowiednio ustawić rękę trzymającą łuczysko, żeby się nie chlastać cięciwą w przedramię przy wypuszczaniu strzały.
Też bym chciała spróbować łuk japoński (mój kolega kiedyś trenował kyudo, więc są jakieś szanse).
Cisowe łuki rządzą :)
A cięciwy widziałam bardzo sympatyczne z baranich jelit :D
Ja w cisówce walijskiej(łuk prosty) miałam cięciwę z żył, a w kompozytowym(wycięty w środku, klejony z kilku warstw)-plecioną a trawy.
Łuk samurajski jest dość dziwny- przede wszystkim jest bardzo duży i wygięty dwa razy- strzela sie zupełnie inaczej nniz z europejskich, ale nie ma co porówywać skuteczności w walce-każdy był stosowany naczej.
A ślad po cięciwie trzyma się długo, oj długo:)
o jakich szkieletach dziewczyno piszesz?
jeżeli o szkieletach współczesnych mieszczuchów to może i koście palców - choć co to ma do całego szkieletu?
a jeżeli chcesz wiedzieć to średniowieczni łucznicy mieli znaczne skrzywienia kręgosłupa i o wiele bardziej rozwiniętą prawą rękę, coś wydaje mi się że łuku angielskiego to byś dziecko nie naciągnęła.
Założymy się? Naciągnę, strzelę, zastrzelę(tu kompozytowy skuteczniejszy- ma mniejszy zasięg, ale większą siłę). Łuk angielski, walijski- łuki proste o dużym zasięgu i mocy rażenia (potrafiły przebić dobrą zbroję) , idealne na pole bitwy i polowanie(piesze).
Palce odkształcają się- końce grubieją, na szczęście na zewnątrz raczej tego nie widać. Po tym można rozpoznać średniowieczny szkielet łucznika- z dużą pewnością- wszak skoliozy mają różne podłoża. A leworęczni naciągają drugą rączką.