Byłem oczarowany realistyczną ekranizacią "Lwa...", lecz niespodziewałem sie tego po squelu. Książka "Książe Kaspian" nie przypadła mi do gustu, więc nie oczekiwałem na jakiś hit po ekranizacii. Wchodze do kina a tam co?
Wyszło ciekawe, a zarazem miłe i realistyczne widowisko. Bez wątpienia stwierdzam, że "Książę..." to film równie dobry co jedynka. Może nie ma tak magicznego uroku, ale ma nadal baśniowy klimat. Miło sie ogląda, świetne sceny akcii, walk, bitew i podróży. Tak jak w poprzednim filmie można się zakochac w krajobrazach, które - uwaga - były nagrywane w Polsce. Reżyser ciekawie rozwiązał akcje, mimo, że film odbiega w 25% od książki, te zmiany wyszły tylko na lepsze.
Zauwarzyłem też kilka nawiązań do innych filmów:
- latanie na gryfach w nocy nad zamkiem - Harry Potter 3
- minotaur unoszący brame (i w rezultacie nią przygniecony) - Bionicle
- myszy buszujące w trawie i siekające ludzi od dołu - Mumia Powraca
- zły król w masce - czyżby Doktor Lecter? ;)
- sceny bitwy tak sie jakoś kojarzą z Władcą Pierścieni
Ktoś ma jeszcze jakieś domysły skąd twórcy czerpali inspiracie?